Gdy już zakażemy kupowania i picia, to chyba będzie u nas raj

Czytaj dalej
Fot. archiwum
Janusz Michalczyk

Gdy już zakażemy kupowania i picia, to chyba będzie u nas raj

Janusz Michalczyk

Zakazuje się zakazywać - tak brzmiało jedno z haseł studenckiej rewolty w 1968 roku na Zachodzie. Zbuntowana młodzież odrzuciła wtedy uładzoną, zastygłą w mieszczańskim samozadowoleniu rzeczywistość. Młodzi chcieli być wolni i próbowali tę wolność sobie zagarnąć, sięgając śmiało po narkotyki i przeprowadzając rewolucję seksualną. Dziś są inne trendy i wolność jako taka mało kogo interesuje, chyba że władza próbuje ograniczać czyjąś osobistą przestrzeń.

Nasi politycy u steru władzy właśnie przeforsowali dwa rozwiązania, które oznaczają w praktyce zakaz handlu w niedzielę i zakaz sprzedaży alkoholu w nocy. Z uzasadnieniem trudno się spierać. Oczywiście, rozumiem potrzebę odpoczynku w przypadku pracowników marketów i galerii handlowych, a także niechęć wobec sklepów nocnych okazywaną przez ich sąsiadów, którym nocne awantury zakłócają sen.

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Janusz Michalczyk

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.