Janusz Milanowski

Fotograf ślubny to artysta. Ludzie zawierzają mu nieraz do granic intymności

Fotograf ślubny to artysta. Ludzie zawierzają mu nieraz do granic intymności Fot. Piotr Ulanowski
Janusz Milanowski

Przez ponad 100 lat fotografia ślubna była sztuką studyjną. Nowożeńcy zjawiali się w zakładzie fotograficznym i pozowali na jakimś sielskim tle - sztywni i poważni.

Dopiero po II wojnie światowej, gdy rozpowszechniły się aparaty małoobrazkowe i małe lampy błyskowe, zaczęła się wyodrębniać ze sfery usług i sztuki fotograficznej jako takiej. Fotograf zjawiał się, choć nie był proszony, robił zdjęcia i próbował je sprzedać po ślubie. Koszt pojedynczej odbitki był bardzo wysoki w stosunku do obecnych zdjęć cyfrowych. I tu już zaczęło się tworzenie gatunku fotografii ślubnej łączącej sesyjną kreatywność z reportażem, z tym co Henri Cartier-Bresson określał mianem „momentu decydującego”.

Praca fotografia ślubnego bardzo się zmieniła. Jak teraz wygląda? Czytaj w dalszej części artykułu.

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Janusz Milanowski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.