Fortuna 1 Liga. Radosław Mroczkowski, trener Apklan Resovii mówi o przygotowaniach do rewanżów, Rzeszowie, kuchni i Leo Beenhakkerze

Czytaj dalej
Fot. fot. Krzysztof Kapica
Waldemar Mazgaj

Fortuna 1 Liga. Radosław Mroczkowski, trener Apklan Resovii mówi o przygotowaniach do rewanżów, Rzeszowie, kuchni i Leo Beenhakkerze

Waldemar Mazgaj

- Żeby kogoś pozyskać, musieliśmy znaleźć środki i z kogoś zrezygnować - mówi w szczerym wywiadzie Radosław Mroczkowski, trener Apklan Resovii. Piłkarze beniaminka 1 ligi trenują już od ponad tygodnia, a Mroczkowski pracuje w Resovii od 25 listopada 2020 r.

Na początek spytam o Leo Beenhakkera, w którego sztabie reprezentacji był pan między innymi podczas Euro 2008. Macie kontakt?

Może mniejszy, niż kiedyś, bo też dystans jest spory. Nie spotykamy się, bo logistycznie jest to praktycznie niemożliwe, ale też krucho jest z czasem. Myślę jednak, że zrobimy to w najbliższym czasie, gdy tylko otworzą się granice i będzie można latać.

Czyli telefon z życzeniami od czasu do czasu, czy też jakieś sprawy warsztatowe?

Różnie. Sporo wspominamy, bo było dużo fajnych momentów. Bardzo to doceniam, bo to był dobry czas. Życzę każdemu szkoleniowcowi, żeby w swojej pracy trenerskiej spotkał człowieka, który - jak to się mówi - sięgnął trenerskich szczytów. Fajnie stanąć obok kogoś, kto coś osiągnął, porozmawiać z nim. Można się też dowartościować, zadawać bezpośrednio pytania. To w takich momentach nabiera się tej pewności siebie, bo to są detale, które decydują o sporcie na najwyższym poziomie.

Ale stylu gry Resovii w 1 lidze nie będzie pan z Leo konsultował?

(uśmiech) Nie. Ze stylem to jeszcze poczekajmy, bo my chcemy i musimy być przede wszystkim zespołem skutecznym. Bramki i punkty są nam teraz najbardziej potrzebne. Na tym się będziemy skupiać na tę chwilę.

Spodziewał się pan, że od początku styczniowych przygotowań uda się wam wejść na boisko?

Pogoda jest, jaka jest. Bardzo nie powinna nam pokrzyżować planów. Na razie staramy się wykorzystać dostępne boisko sztuczne, a może w najbliższym czasie będziemy korzystać z boisk w Krasnem, które niedawno klub pozyskał. To rozszerzy możliwości pracy i stworzy pewien komfort.

Piłkarze wrócili z radością do pracy

Pierwszy tydzień był taki wprowadzający, mieliśmy testy związane ze zdrowiem zawodników, pełną diagnostykę oraz ocenialiśmy, jak popracowali w tym okresie przejściowym. Dla wielu z piłkarzy ten ostatni sezon był mocno obciążający i przerwa była fajna dla nich, widać że wrócili z radością do pracy. To jest optymistyczne.

Wzmocnienia przed rundą wiosenną będą wystarczające?

Mają zwiększyć rywalizację na poszczególnych pozycjach. W perspektywie najbliższych kilku dni to się będzie jeszcze zmieniać, na miarę możliwości klubu. Tabela pokazuje, gdzie są nasze problemy. Chciałbym w jak najkrótszym czasie zacząć pracę z całą kadrą.

Ilu nowych zawodników potrzeba, żeby zespół grał tak, jak pan by chciał?

Przede wszystkim liczę na tych piłkarzy, którzy są. Ważne, żeby się dobrze przygotowali, wyleczyli wszystkie urazy. Wszyscy oni chcą i sobie, i kibicom coś udowodnić. Żeby podpisać nowe kontrakty trzeba było piłkarzy najpierw przebadać, przetestować. Toczyliśmy i toczymy rozmowy z wieloma graczami. Kadra jest jeszcze otwarta.

Statystyka nie kłamie

Z drugiej strony musieliśmy wystawić na listę transferową kilku piłkarzy, żeby znaleźć środki na innych. Jesienią mieliśmy problemy ze strzelaniem goli, statystyka nie kłamie. W przodzie ta liga potrzebuje więcej jakości, albo chociaż solidności.

Zmienił się też nieco sztab. Nie chciał pan pracować z ludźmi, którzy byli przy Szymonie Grabowskim?

To nie tak, bo od początku sugerowaliśmy zmiany. Adrian Jarecki jest trenerem przygotowania fizycznego, a takiego w Resovii wcześniej nie było. Znam go z Sokoła Aleksandów Łodzki, gdzie pracował z Dawidem Kroczkiem, który dołączył do nas już w grudniu. Adrian to młody trener, ale z bogatą wiedzą. Wierzę, że pomoże zawodnikom, bo w ostatniej fazie rundy jesiennej mieliśmy bardzo dużo kontuzji. Do bramkarzy przywiązujemy dużą wagę, bo mamy na tej pozycji dwóch młodzieżowców, którzy potrzebują mnóstwo uwagi. Bardzo ważna będzie więc praca trenera bramkarzy, którego jeszcze nie mamy. Dlatego, żeby kogoś pozyskać, musieliśmy znaleźć środki i z kogoś zrezygnować.

Sześć sparingów, nowa baza, 13 meczów w Rzeszowie. To wszystko wasze - że tak powiem - atuty. Wystarczy to - plus wzmocnienia i dobra praca - do utrzymania?

Zawsze możemy sobie zakładać i myśleć pozytywnie, ale wie pan dobrze, jak jest w sporcie. Można zrobić najlepsze przygotowanie, świetne transfery, a nie zawsze to się przekłada na wyniki. Ale na pewno zrobimy wszystko - widzę ogromną determinację i u zawodników, i u osób w klubie - żeby później nie mieć do siebie pretensji.

Na pewno nie będzie łatwo, bo mecze w Rzeszowie są atutem, ale czy tak naprawdę są one rozgrywane u siebie? Fakt: odpadną nam podróże, ale na Stadionie Miejskim obie drużyny będą mieć równe szanse. Zobaczymy, jak uda się wystartować. Każdy w lidze zapewne będzie miał swoje problemy, oby tym razem nas nie dosięgały - szczególnie kadrowe. Ale łatwych meczów na pewno nie będzie.

Jakie miał pan motywacje przychodząc do Resovii i czy - po tym ponad miesiącu pracy i analiz - nie żałuje pan, że się zdecydował?...

(śmiech) Jak już się podejmuję zadania, to szybko nie rezygnuję. To nie jest moja pierwsza trudna praca, bo sporo było takich wyzwań. Rzeczywiście trzeba nieco inaczej pracować, zgodzić się na realia, jakie się zastaje. Szczerze o tym rozmawialiśmy i ja się nie boję takich rzeczy, pod warunkiem, że wszyscy chcą iść w tym samym, dobrym kierunku. Myślę, że kluczowe będzie zaangażowanie.

Dla mnie to jest kolejne wyzwanie

Zadanie jest trudne, ale pracowałem już w podobnych scenariuszach i na pewno dla mnie to też jest kolejne wyzwanie, z jakim chcę się zmierzyć.

Przywiązuje się pan do miejsc? Jeśli tak, to czy rodzina przeprowadzi się z panem do Rzeszowa.

Będą mnie odwiedzać okazjonalnie. Skupiam się na pracy, a jestem na takim etapie rodzinnym, że nie mamy już tej rodziny takiej młodej, mówię tutaj o swoich dzieciach. Każdy ma już swoje zajęcia i ciężko zmieniać im wszystkim plany. Niektórym się wydaje, że Rzeszów jest tak daleko, ale z Łodzi wszędzie jest podobny czas dojazdu. Przerabiałem to: czy w Nowym Sączu, czy w Sosnowcu.

Jak się panu podoba miasto?

W zasadzie to nie poznałem dobrze Rzeszowa, poza tym że przemieszczam się po nim. Ale wcześniej też kilka razy tutaj byłem i można zauważyć, gdy przyjeżdża się w dłuższym odstępie czasu, że miasto się rozwija i pierwszym wrażenie jest pozytywne. Jest dużo nowych rzeczy i też widać potencjał, bo sporo pozytywnego się dzieje. Jest fajne położenie, a jeszcze lepiej to będzie wyglądało wiosną, gdy wszystko zakwitnie. Jest fajnie umiejscowione, blisko w Bieszczady i do granic kraju. I to dwóch! Jeszcze gdyby była autostrada na północ Polski, to byłoby wyśmienicie.

Powstaje już ekspresówka do Lublina, więc będzie łatwiej. A czy jadł pan już regionalne potrawy, na przykład proziaki albo fuczki?

Jeszcze nie, może jak nie będzie już tych obostrzeń i będzie się można wybrać do regionalnej restauracji, to na następny wywiad umówimy na dobry obiad, a nie w klubie i połączymy piłkę z kuchnią. Liczę, że zna pan fajne miejsce.

Chętnie coś znajdę. Do zobaczenia.


Waldemar Mazgaj

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.