Ferajna z Chanajek. Przed Wielkanocą strychy robiono na czysto
Zbliżające się Święta Wielkanocne w przedwojennym Białymstoku, zarówno te katolickie, prawosławne, a zwłaszcza żydowskie oznaczały wielkie sprzątanie i pranie we wszystkich domach. Dla złodziei z Chanajek pora ta była zaiste wielką gratką.
Zbliżające się Święta Wielkanocne w przedwojennym Białymstoku, zarówno te katolickie, prawosławne, a zwłaszcza żydowskie oznaczały wielkie sprzątanie i pranie we wszystkich domach. Na balkonach, w oknach, na rozstawionych na podwórkach krzesłach wietrzyły się pierzyny i poduchy. Porządkowano zimową, zbędną na razie odzież. Strychy zapełniała susząca się pościel i bielizna. Wiele rzeczy było mocno zużytych i połatanych, wszyscy jednak chcieli spędzić nadchodzące Święta na czysto. Dla złodziei z Chanajek pora ta była zaiste wielką gratką. Do roboty ruszali miejscowi pajęczarze, czyli specjaliści od strychowych kradzieży.
W dalszej części artykułu:
- Poznasz najgłośniejsze sprawy kradzieży w przedwojennym Białymstoku
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.