Po I wojnie światowej, w niepodległe czasy Białystok wszedł mocno obdarty. Wszyscy wokoło potrzebowali niezbędnej odzieży. Narzekały zwłaszcza panie, chcące jak najszybciej powrócić do swoich toalet. Przemysł włókienniczy oraz handel materiałami i konfekcją dopiero się odradzały. W drugiej połowie 1919 r. coraz więcej sklepów i magazynów, zwłaszcza w centrum miasta, mogło już zaoferować rozmaitą manufakturę. Nie uszło to uwadze złodziei z Chanajek. Zachęceni przez krawców - paserów, szukających tańszego surowca na swoje wyroby, ruszyli do akcji.
Jedna z pierwszych takich kradzieży miała miejsce wiosną 1919 r. Zaraz po zmroku złodzieje odwiedzili skład sukna Ameliana przy ul. Żydowskiej 2 i wynieśli, przez nikogo nie nagabywani, materiałów na ponad 40 tys. marek. W prasie uznano to za „grubą robotę”.
Prawdziwym specem od organizowania dużych skoków na składy białostockich manufakturzystów okazał się Jankiel Rozengarten, pseudo Jankieczkie, opryszek zyskujący w Chanajkach coraz większe poważanie.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.