Felieton Tadeusza Płatka: Spowiedź pirata drogowego

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Banaś
Tadeusz Płatek

Felieton Tadeusza Płatka: Spowiedź pirata drogowego

Tadeusz Płatek

Kilka lata temu straciłem prawo jazdy za punkty, musiałem jeszcze raz zdawać egzamin. Postanowiłem pojechać z tym do Tarnowa, i to nie z poczucia wstydu, obawy, że mnie ktoś znajomy w „elce” rozpozna. Powodowany lokalnym patriotyzmem chciałem po prostu oszczędzić krakowskim kierowcom męki jazdy za kimś, kto wprost stosuje się do przepisów ruchu drogowego - niech się już Tarnów męczy.

Bo nie ma nic bardziej denerwującego, niż samochód jadący szeroką drogą 50 kilometrów na godzinę tuż przy prawej krawędzi jezdni. Takie „elki” zawsze bujają się w dół i w górę, zahaczają o każdą studzienkę kanalizacyjną, wzbudzają kurz spod kół, ten kurz, który zwykle omijany przez kierowców gromadzi się w rynsztokach.

A prędkość? Polacy oto zdolni są jechać wolno na pustej drodze wyłącznie za granicą, pod groźbą grubego mandatu, i pod warunkiem, że tym krajem jest Słowacja, znana z owianej grozą, żądnej euro drogówki.

Panuje opinia, że za Tatrami wszyscy w miastach jeżdżą wolno. Nie. Słowacy już nie. Pędzą, zajeżdżają drogę i trąbią na nas, dokładnie tak samo jak my na „elki” w Krakowie.

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Tadeusz Płatek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.