Felieton Tadeusza Płatka. Radość kompostowania?

Czytaj dalej
Tadeusz Płatek

Felieton Tadeusza Płatka. Radość kompostowania?

Tadeusz Płatek

Mój dziadek kompostował, zanim to było modne. Ba! Hodował pszczoły, zanim hipsterzy zaczęli je adoptować. Wszystko co organiczne, naturalne i home-made, kręciło go niezmiernie jeszcze z czasów wojny, kiedy żywił całą rodzinę kurami hodowanymi w piwnicy.

- Maurer z kur wyżyje - mawiali sąsiedzi, gdy on, zupełnie nieświadomie, wprowadzał w życie idee recyclingu. Jajka więc spożywał, kury, w Starym Sączu, mordował i zajadał, resztki zaś wrzucał do nieczystego, metalowego wiadra stojącego pod zlewem, następnie zaś z tego wiadra na kompost. Była to wielka góra gnijących resztek w rogu ogródka - plac zabaw dla dżdżownic, szczypawek i tego typu robactwa.

Dość powiedzieć, że gdy czytałem „Sklepy Cynamonowe” Schulza, to właśnie ten ogród i ten kompost miałem przed oczami. Kompost, którego zresztą nienawidziłem, bo to wiadro z odpadkami, przedwojenne, musiałem na niego wywalać w smrodzie, wygrzebywać resztki przyklejonych od wewnątrz skorupek od jajka, obierków, mąki, wszystkiego, czego w tym oszczędnym, polskim domu naprawdę nie dało się już wykorzystać.

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Tadeusz Płatek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.