Byłem w Muzeum Przemysłu Naftowego i Gazowniczego w Bóbrce, jednym z najfajniejszych w życiu. Mieści się w lesie, po którym się spaceruje wśród iglastych drzew i to jest zaleta w porównaniu przestrzenią ekspozycyjną bez okien.
Nie wiem, skąd się to wzięło, ale od dawna panuje obsesja, żeby pokazywać sztukę w depresyjnych, białych albo czarnych pudełkach, oświetlonych naturalnie co najwyżej z góry, a tak, to z halogenków. Krakowski Bunkier Sztuki taki zawsze był i niezależnie od tego jak go przebudują - będzie. Z MOCAK-a, gdzie chodzę regularnie, po kilkunastu minutach mam ochotę uciec w poszukiwaniu otwartej przestrzeni, a najpiękniej położone w Krakowie muzeum Kantora ma widok wyłącznie na Kantora, ale już nie na Wisłę, Kraków cały, z lotu ptaka. To symbole sztuki, zamkniętej na świat, hermetycznej i nie czepiam się tu np. Muzeum Narodowego, gdzie obrazy za miliony muszą być szczególnie chronione przed światłem i wilgocią.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.