Felieton rowerowy. Dania na gorąco i zimno
Tytuł sugeruje związek z geografią lub gastronomią. W zależności które „a” bardziej akcentujemy.Chciałoby się jednak pojeździć i pojeść u naszej zamorskiej sąsiadki, a po dokonaniu kalkulacji na gorąco i zimno to i owo przeszczepić na nasze wybrzeże. Warunki naturalne mamy porównywalne, a może nawet lepsze.
Po pierwsze, to zwyczaj wzajemnych pozdrowień rowerzystów. Kiedyś podczas objeżdżania i jazdy w poprzek wyspy Bornholm, uważanej za raj dla rowerzystów w duńskim królestwie, rzadko kiedy obie ręce były na kierownicy. Służyły do przyjaznego machania, zwłaszcza miejscowym cyklistom. Wspominam urodziwe blondynki albo ryżawe, piegowate, z plecakami i oczywiście na rowerach.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.