Felieton Krzysztofa Szubzdy: Skórka za wyprawkę!
Moja pierwsze wyprawka szkolna składała się z tornistra, drewnianego piórnika z napisem Białowieża, kilku zeszytów, ołówka, długopisu, białych tenisówek, koszulki na ramiączkach i czarnych majtek na wf. Podręczniki dostawaliśmy za darmo od kolegów ze starszej klasy.
Segregowano je na kupki od najładniej zachowanych do najbardziej poszarpanych i w kolejnych latach odbieraliśmy je w porządku wskazanym przez średnią ocen. Z piórnika i tornistra korzystałem mniej więcej do piątej klasy, kiedy to piórnik i tornister stały się obciachem, bo wrzucało się wszystko luzem do wielofunkcyjnej, szmacianej torby na ramię.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.