Jak traktować zapewnienia premiera Mateusza Morawieckiego, że nie będzie podwyżek cen energii, jeżeli pamięta się jego poprzednie obietnice? Przypomnę choćby milion elektrycznych aut jeżdżących po naszych drogach wyprodukowanych w Polsce oraz promy budowane w stoczni w Szczecinie, po które ustawiła się kolejka kupców.
Martwi krótka pamięć premiera. Raz obiecuje, że za dziesięć lat dogonimy gospodarczo Niemcy, by kilka tygodni później, mówić, że będą to Włochy. Twierdzi, że walczy ze smogiem i dzięki temu powietrze mamy czystsze, a kilka dni wcześniej, zezwala na likwidację elektrowni wiatrowych i na spalanie w domowych piecach odpadów węglowych. Skutecznego polityka poznać po tym, że potrafi kłamać. Tymczasem premier pląta się w swych krętactwach niczym przedszkolak w przydługich spodniach.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.