Henryk Frychel, który za dwa miesiące skończy 82 lata, jest jednym z najstarszych wolontariuszy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W najbliższą niedzielę razem z żoną zasiądzie przed telewizorem i będzie trzymał kciuki za to, by ogłaszana tego dnia, zebrana przez WOŚP kwota była jak największa.
Gdyby pomyśleć o początku, trzeba byłoby cofnąć się w czasie cztery lata. Henryk Frychel, emerytowany ekonomista, jak zwykle w niedzielę wieczór zasiadł z żoną przed telewizorem. Akurat nadawano relację z Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Jurek Owsiak powiedział wówczas, że część pieniędzy ze zbiórki przeznaczona zostanie dla seniorów. Pan Henryk zawsze kibicował Orkiestrze, ale ta wiadomość sprawiła, że aż podskoczył w fotelu. Choć cieszy się nie najgorszym zdrowiem, to jednak pomyślał sobie, że jeżeli ktoś robi coś dla niego, to powinien mu w tym pomóc. Przedyskutował sprawę z żoną i w następnym roku zgłosił się do sztabu WOŚP-u, proponując, że zostanie wolontariuszem.
Gorączka debiutanta
- Myślałem, że młodzi ludzie, z którymi się spotkałem, będą zdziwieni moim wiekiem. Ale nic z tych rzeczy, powiedzieli, że każde ręce są potrzebne na pokładzie. Sylwia, szefowa wolontariuszy, pomogła mi załatwić formalności i umówiliśmy się, że w dniu kwesty przyjdę do niej po puszkę i identyfikator - opowiada emeryt, który na ulicach miasta kwestuje już od trzech lat.
Czytaj więcej o jednym z najstarszych wolontariuszy WOŚP-u.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.