Iwona Góralczyk

Działanie go uskrzydla. I odejmuje lat!

Z uczniami żnińskiej podstawówki podczas spotkania przy grobie, gdzie zamordowano około 60 powstańców. - Ważne, aby młodych uczyć historii regionu, uwrażliwiać, Fot. ze zbiorów Stefana Czarneckiego Z uczniami żnińskiej podstawówki podczas spotkania przy grobie, gdzie zamordowano około 60 powstańców. - Ważne, aby młodych uczyć historii regionu, uwrażliwiać, kształtować właściwe postawy, rozbudzać miłość do Ojczyzny - mówi Czarnecki.
Iwona Góralczyk

Muszę coś komuś dawać. Dawanie i robienie jest dla mnie bardzo ważne. To wypływa z potrzeby serca - mówi Stefan Czarnecki, prezes Żnińskiego Towarzystwa Kultury.

Od 5 roku życia jest żninianinem. Jego patriotyzm, wrażliwość na to, co polskie, regionalne, kształtowali rodzice, a później nauczyciele z technikum w Samostrzelu. - Pochodzili z Wilna i ze Lwowa. Niezwykli. Potrafili wszystko. To są te wpływy: tradycja rodzinnego domu ziemiańskiego w okolicach Opatowa i Samostrzel. Później przyszli inni, już w Żninie: ś.p. Andrzej Rosiak - burmistrz, dyrektor muzeum, nieżyjący Andrzej Hoffmann - lekarz, dyrektor szpitala, prezes ŻTK oraz Zbigniew Skorwider - burmistrz, działacz społeczny. Dziś wiem jedno: Żnin jest dla mnie jak rodzina. Wszystko, co tu się dzieje, jest bardzo istotne. Ja nawet papierka na ulicy nie zostawię, nie przejdę, nie podnosząc go. Lubię las, jak idę do niego, zawsze z workiem na śmieci. To też jest dla mnie patriotyzm.

Historycznie i społecznie

Mając 40 lat zaczął interesować się historią. - Ciągle mnie to wciąga. I historia Polski, i Żnina.

- Wciągnęła mnie jednak i działalność społeczna. W latach 80. zaprzyjaźniłem się z Ryszardem Posadzym, który zaimponował mi swoim handlowym biznesem. W okresie komuny miał sklep odzieżowy w Żninie. Chciał też coś robić dla innych, działał w Międzyszkolnym Klubie Żeglarskim. Kiedyś mi powiedział: „Stefek, nie chciałbyś coś zrobić dla miasta?“ Wtedy zbliżyłem się do Andrzeja Jankowskiego, który był szefem MKŻ i organizatorem zawodów motorowodnych. I tak się zaczęła moja w tym przygoda. Młody działacz, chcąc wejść w posiadanie przyjaźni Ryszarda i Andrzeja, postanowiłem wybrać się do Polic, do fabryki nawozów, a przez nich trafiłem do stoczni remontowej Gryfia. Już wtedy zaczęła działać Solidarność. Szukałem pieniędzy na organizację zawodów motorowodnych. Udało się. Był to jeden z pierwszych tego typu sponsoringów w województwie. Jak opowiedziałem tym z nowego rozdania politycznego o Żninie, to stwierdzili, że pieniądze muszą się znaleźć - opowiada Czarnecki.

Z Haręzą przez świat

W tym czasie pojawił się na jego drodze Tadeusz Haręza. To był rok 1991.

- Zauważyłem, że jest nieprzeciętny i będzie mistrzem świata. Ale trzeba było władować pieniądze w sprzęt. I znów zacząłem ich szukać. Jakieś udało się załatwić. Rozpoczęła się nieustanna seria sukcesów Haręzy - na przykład cztery razy pod rząd mistrz świata. Okazał się silny, zdolny, odważny. Już wtedy - w 1995 roku, była potrzeba stworzenia mu klubu. Narodził się Team Haręza Żnin, w którym - oprócz jego i mnie - znaleźli się mechanicy. Wszystkie łódki zawsze były biało-czerwone, mieliśmy na nich prawie wszystkie liczące się firmy z Kujaw i Pomorza. W tym i Żnin. Oraz herb tego miasta.

- To też była świetna promocja stolicy Pałuk i województwa w świecie. Pięćdziesiąt razy przejechaliśmy z Haręzą Europę wzdłuż i wszerz. Były i Stany Zjednoczone, gdzie Tadeusz miał trzeci tytuł mistrza świata.

- Tu nauczyłem się menadżerki, co było nowością. Oraz współpracy z mediami. Kolejno pojawiały się nowe funkcje, nowe pomysły: stworzyłem Aleję Sław Sportu Motorowodnego oraz muzeum tego sportu w Żninie, byłem członkiem zarządu władz PZMiNW w Warszawie oraz przez 6 lat rzecznikiem prasowym tej organizacji. Zorganizowałem 30 zawodów motorowodnych.

Książki, tablice, benefisy

Zafascynowany osobowością Andrzeja Rosiaka zacząłem się udzielać w Żnińskim Towarzystwie Kultury.

Gdy zmarł w 2004 roku, krótko po tym zostałem prezesem ŻTK. - Prowadzący zebranie powiedział wtedy: „Skoro Czarnecki sprawdził się w sporcie motorowodnym, może sprawdzić się w naszym Towarzystwie“.

Przez ostatnich 12 lat odsłonił 12 tablic upamiętniających ważne postaci dla stolicy Pałuk. Każdej towarzyszy książka. Każde otwarcie jest pomyślane jako manifestacja patriotyczna.

- Ile w sumie wydaliśmy książek, nie jestem w stanie powiedzieć. Może 40. Ja sam kilkanaście.

Przez 12 lat zorganizował 50 imprez. Wymieńmy choćby spotkania opłatkowe będące próbą integrowania społeczności żnińskiej (zawsze pomyślane na 150 osób), benefisy, a także tzw. obiady czwartkowe.

- Uhonorowaliśmy 40 osób swoimi Laurami ŻTK, 15 osób otrzymało medale 50-lecia ŻTK, 8 osób głowy bogini Ceres.

Ważna w jego działalności - jak podkreśla - jest też współpraca ze wszystkimi szkołami oraz instytucjami w Żninie.

- Z uczniami sadzimy drzewa, zbieramy śmieci. Każdej akcji towarzyszy przemowa patriotyczna.

- Wszystko, co robię, to wiele pracy, troski, nerwów, ale i satysfakcji, przyjaźni z wieloma ludźmi nieprzeciętnymi w Żninie. Wymienię niektórych: Jadwiga Jelinek, Zbigniew Zwierzykowski, Zbigniew Dolski, Andrzej Bogdański, Katarzyna Rodziewicz, Mirosław Walczak. Dużo im zawdzięczam i - znając ich od podszewki - Żnin też im dużo zawdzięcza.

- Zwieńczeniem działalności był niedawny jubileusz 50-lecia ŻTK.

- Od tamtego czasu mamy swoją siedzibę na rynku, jak mówi profesor Ostoja-Zagórski, „własną budę“, która jest miejscem gromadzenia wszystkiego, co związane z miastem, nie stanowiąc zagrożenia dla muzeum - podkreśla Czarnecki, wyróżniony w 2015 roku tytułem „Zasłużony dla Gminy Żnin”.

Warto zostawiać ślady

- Życie jest bardzo trudne, skomplikowane i... czasami nie żal nic i żal tak wiele. Ale warto w życiu coś robić, dawać innym, dzielić się, zostawiać ślady po sobie, a ponad wszystko zawsze, w każdej trudnej sytuacji, zachować się z podniesioną głową i godnie. Mieć pokorę wobec siebie i innych. Sztuką jest słuchać i rozumieć innego człowieka. Winniśmy każdego dnia starać się być lepszymi - podsumował prezes ŻTK.

Mój rozmówca był „zaskoczony”, że przekroczył już 60+. Działalność dla regionu tak go uskrzydla i odejmuje lat. Przy okazji spotkania wspólnie też odkryliśmy, że w tym, co wyżej opisane, Stefan Czarnecki „robi” już 30 lat.

Iwona Góralczyk

Staram się być wszędzie tam, gdzie dzieje się coś ważnego dla mieszkańców powiatu żnińskiego, by później relacjonować te wydarzenia na łamach "Gazety Pomorskiej", na portalach pomorska.pl, znin.naszemiasto.pl oraz w mediach społecznościowych.
Od 1998 roku mieszkam w Żninie, który po Brodnicy stał się moim drugim domem. Fascynują mnie ludzie Pałuk - twórczy, pełni pasji, pomysłów i chęci działania, a także bogata historia tego regionu. Bliska sercu jest mi sztuka ludowa, pałuckie rękodzieło, a co za tym idzie  kultowa "Jesień na Pałukach".

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.