Działacz pro-life Wojciech Zięba: Nie godzę się na państwo, w którym nie ma na leki dla najbardziej potrzebujących

Czytaj dalej
Fot. 123rf
Przemysław Radzyński

Działacz pro-life Wojciech Zięba: Nie godzę się na państwo, w którym nie ma na leki dla najbardziej potrzebujących

Przemysław Radzyński

O tym, jak Polacy pomagają Afryce, o wyzwaniach dla ruchu pro-life i koniecznym wsparciu dla rodziców wychowujących dzieci z niepełnosprawnościami mówi Wojciech Zięba, prezes Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka w Krakowie.

Od 11 lat prowadzi Pan Polską Fundację dla Afryki.

11 lat temu ogłosiliśmy pierwszą zbiórkę na szkołę krawiecką w Togo we wsi Helota. To był projekt skierowany do młodych dziewczyn, aby zdobywszy zawód w przyszłości mogły być samodzielne finansowo i niezależne od swoich mężów. Chcieliśmy wybudować szkołę i wyposażyć ją w maszyny krawieckie. Z wielkim napięciem czekaliśmy na koniec tej zbiórki, bo nie wiedzieliśmy jak zareagują Polacy i jak odniosą się do potrzeb ludzi z dalekich krajów.

Udało się. Szkoła powstała i funkcjonuje do dziś.

Kilkanaście dziewczyn co roku wychodzi z tej szkoły z fachem w ręku. Od tamtej pory najchętniej realizujemy projekty, które dają wędkę, a nie tylko rybę. Na ogół wspieramy powstawanie małych przedsiębiorstw, gospodarstw rolnych czy szkoleń, dzięki którym ludzie samodzielnie mogą poprawiać swoją sytuację materialną.

Skąd w ogóle pomysł Polaków na pomaganie w Afryce?

Zrodził się z mojej podróży z żoną do Etiopii. Trafiliśmy do miejsc, do których na ogół nie zaglądają typowi turyści. Zobaczyliśmy niewyobrażalną biedę i uświadomiliśmy sobie, że za relatywnie niewielkie środki można wymiernie zmienić czyjeś życie. Wiedzieliśmy, że nie możemy wymyślać w Krakowie projektów pomocowych dla Afrykańczyków. Postanowiliśmy skorzystać z wiedzy i doświadczenia misjonarzy, którzy doskonale znają miejscowe realia.
Celem Polskiej Fundacji dla Afryki jest organizowanie zbiórek finansowych na potrzeby lokalnych społeczności na Czarnym Lądzie. Działający tam misjonarze czy organizacje mogą przysłać do nas wniosek z opisem ich projektu. Po weryfikacji organizujemy zbiórkę. Zrealizowaliśmy 300 projektów przekazując 20 mln zł.

Same sukcesy?

Dwie inwestycje okazały się nietrafione. W jednej miejscowości z powodu problemów z prądem zdechły kury, a w innej partner, który miał budować inwestycje stracił działkę, na której miała być zlokalizowana.
W tej chwili jesteśmy jedną z większych organizacji w Polsce pomagających Afryce. Polacy cechują się wielką empatią i dzielą się tym, czego sami mają niewiele, bo na ogół są to bardzo małe wpłaty, ale przemnożone przez liczbę darczyńców dają duże kwoty. Aktualnie budujemy jeden z największych szpitali na Madagaskarze – kilka oddziałów, nowocześnie wyposażonych, ponad sto łóżek.

Nie każdy, kto turystycznie wyjeżdża do Afryki od razu zakłada fundację na rzecz tamtejszych mieszkańców. Czy to ma związek z dorastaniem u boku Pana ojca – powszechnie znanego obrońcy życia inż. Antoniego Zięby?

Dorastałem w domu wielkiego społecznika, który nie potrafił przejść obok problemu drugiego człowieka obojętnie. Obrona życia człowieka była jego pasją. On był też bardzo praktyczny. Gdy widział problem, to nie siadał i nie narzekał, ale starał się szukać rozwiązania. Gdy dwadzieścia kilka lat żyjesz w takim domu, gdzie mimo trudności realizuje się wielkie idee, w które się mocno wierzy, to nabiera się pewności siebie. O trudnościach nie myśli się jako o problemach, ale szansie na zrobienie dobrych rzeczy.

Jak ojciec zareagował na pomysł stworzenia Polskiej Fundacji dla Afryki?

Wyciągnął portfel i ucieszony sięgnął po ostatnie 100 zł, które miał i powiedział: „tu masz pierwszą darowiznę – rób to! To jest bardzo potrzebna robota”. To pokazywało jego wielkość. Sam był skoncentrowany na obronie życia, zwłaszcza w fazie prenatalnej, ale dostrzegał inne problemy. Jeśli widział, że jest ktoś, kto spróbuje je rozwiązać, to chciał mu pomóc z całego serca. Wsparcie od osoby, którą bardzo szanowałem, było bardzo budujące – zwłaszcza na początku naszej działalności.
Powtarzał, że nie rozwiążemy wszystkich problemów, ale możemy pomóc konkretnemu człowiekowi. Z tej perspektywy wiedziałem, że jak naszej fundacji uda się wybudować choćby jedną szkołę, to już będzie wielkie sukces.

Jednym z największych sukcesów Pana ojca była Ustawa z 1993 r. o ochronie planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Inż. Zięba nie doczekał orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego z 2020 r. – zmarł 3 maja 2018 r. Byłby z niego zadowolony?

W 1993 r. przyjęcie wspomnianej ustawy było maksimum tego, co mogli osiągnąć obrońcy życia. Ta ustawa przeszła jednym głosem. To nie był kompromis – to był wynik twardej walki między zwolennikami liberalizacji aborcji a tymi, którzy chcieli chronić życie. To była pierwsza w systemie demokratycznym ustawa w znaczącej mierze chroniąca życie, ale dla ruchu pro-life ta ochrona nie była wystarczająca, dlatego ojciec i szereg osób podejmowali działania w celu wyeliminowania błędu w tej ustawie, który był sprzeczny z konstytucją z 1996 r., gdzie zapisano, że „każdy człowiek ma prawo do życia”. Dziś nikt poważny nie dyskutuje nad tym, kiedy zaczyna się życie człowieka. Już dzieci w szkole podstawowej wiedzą, że tym momentem jest poczęcie. Jeśli konstytucja gwarantuje prawo do życia, to nie można zabijać dzieci tylko dlatego, że podejrzewa się ich poważną chorobę.
Ojciec na pewno cieszyłby się z wyroku TK z 2020 r. Ale nie skakałby z radości, że wszystko jest w porządku. Jako Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka od razu postulowaliśmy, żeby zwiększyć pomoc dla osób wychowujących niepełnosprawne dzieci. Nie może być tak, że z jednej strony państwo chroni niepełnosprawne dzieci przed aborcją, a później przerzuca ciężar opieki nad nimi na rodzinę. Dziś potrzebujemy tego trzeciego kroku – zwiększenia finansowego wsparcia, żeby to prawo zostało zachowane. Inaczej może czekać nas droga Irlandii, Argentyny czy Hiszpanii, gdzie prawo chroniło życie, a zastąpiono je możliwością zabijania nienarodzonych dzieci.

Dziś opozycyjni politycy postulują aborcję na życzenie do 12 tygodnia ciąży. Sondaże pokazują, że rośnie też poparcie społeczne dla tego typu rozwiązań. Jakie wyzwania w tym kontekście stoją przed ruchami pro-life?

Trzy wyzwania. Po pierwsze edukacja. Jeśli w dziecku nienarodzonym zobaczymy człowieka, to zobaczymy też jego prawa. Po drugie potrzeba zmiany w kulturze, która zdaje się antagonizować dziecko z matką. Często ciąża czy macierzyństwo nie są postrzegana jako dar, ale jako zagrożenie, którego należy się wystrzegać. O dziecku myśli się jako agresorze, który zniszczy dotychczasowe życie kobiety. Młode pokolenie w ogóle nie ma świadomości, jak macierzyństwo uczy miłości, wyrozumiałości, patrzenia na drugiego człowieka.

A trzeci cel?

Jest bardzo praktyczny – zwiększenie pomocy finansowej dla rodziców wychowujących chore i niepełnosprawne dzieci. To jest przekonanie wielu zwykły ludzi.

Jest Pan pełnomocnikiem Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej „STOP zakazowi pracy”, pod którą aktualnie zbierane są podpisy.

Sam mam dziecko z ciężkimi niepełnosprawnościami. Gdy zaczęliśmy się nim opiekować zobaczyłem, z jakim wielkiem wysiłkiem to się wiąże – rodzinnym, psychicznym, organizacyjnym, a także finansowym. Wtedy w Polskim Stowarzyszeniu Obrońców Życia Człowieka otworzyliśmy Fundusz Dziecka Chorego, który wspiera rodziców kwotą 500 zł miesięcznie. Opieką objęliśmy 120 dzieci. Na bazie doświadczeń tych właśnie ludzi zaczęliśmy apelować do prezydenta i rządu o radykalne zwiększenie pomocy państwa dla rodzin wychowujących dzieci z niepełnosprawnościami. Nasze postulaty zostały zignorowane. Dwa lata temu zdecydowaliśmy się założyć komitet obywatelski, który przygotował projekt ustawy znoszącej zakaz pracy dla rodziców pobierających świadczenie pielęgnacyjne na swoje chore dziecko. Powstrzymał nas wówczas wybuch wojny na Ukrainie. Do inicjatywy wróciliśmy w tym roku na wiosnę i zbieramy podpisy.

Jakie są postulaty tej inicjatywy?

Aby rodzice pobierający świadczenie pielęgnacyjne mogli pracować, aby ci, którzy zdecydowali się pracować mogli teraz to świadczenie pobierać, a po trzecie chcemy zwiększyć wysokość tego świadczenia dla rodziców, którzy wychowują więcej niż jedno chore dziecko.

Jakie wsparcie finansowe aktualnie proponuje państwo?

Każda osoba z orzeczeniem o niepełnosprawności otrzymuje zasiłek pielęgnacyjny – 215,84 zł; do tego dochodzi 500+ na dziecko. O świadczenie pielęgnacyjne w wysokości 2458 zł może się ubiegać rodzic na dziecko, u którego znaczna niepełnosprawność powstała do 18 roku życia (lub do 25, jeśli dziecko się uczyło). Przyznanie tego świadczenia obwarowane jest w tej chwili zakazem podjęcia jakiejkolwiek pracy. Za tę kwotę musi utrzymać siebie i dziecko. Jeśli ktoś zdecyduje się pracować, to na dziecko niepełnosprawne od państwa otrzymuje 715 zł. To jest skandal! Zwłaszcza, że organizacje pozarządowe koszt utrzymania niepełnosprawnego dziecka szacują na 5300-6400 zł miesięcznie.

Zdaje się, że jest społeczny konsensus, żeby rodziny wychowujące niepełnosprawne dzieci otrzymywały większe wsparcie od państwa. W czym tkwi problem? Dlaczego politycy nie chcą znieść tego zakazu?

Zmiany, które my proponujemy są dość kosztowne, bo wyceniamy je na 7,7 mld zł rocznie. Natomiast naszym zdanem te pieniądze są, bo dochody budżetowe państwa znacznie wzrosły. Od wielu lat nie powstał żaden program, który znacząco poprawia sytuację osób z niepełnosprawnościami. Realizowane programy socjalne nie mają odzwierciedlenia we wskaźniku skrajnego ubóstwa, bo koszty rodzin opiekujących się ciężko chorymi dziećmi są znacznie wyższy. Dane Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych mówią, że 70% rodzin, w których jest osoba z niepełnosprawnością ma problem z zakupem lekarstw. Nie godzę się na to, żeby żyć w kraju, w którym są pieniądze na budowę autostrad, stadionów czy zakup czołgów, a nie ma na leki dla najbardziej potrzebujących.

Możliwość podjęcia pracy, przez opiekuna dziecka z niepełnosprawnością to coś znacznie więcej niż tylko dodatkowe środki w budżecie domowym.

Opieka nad chorym dzieckiem jest potężnym obciążeniem. Wyjście do pracy, spotkanie się ludźmi, zajęcie się innymi sprawami niż tylko chorobą dziecka jest niezmiernie ważne dla ludzkiej psychiki. Po drugie państwo i społeczeństwo traci wielu profesjonalistów, np. farmaceuta, który nie pracuje przez 5 lat traci prawo do wykonywania zawodu.

Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej zaproponowało nowe świadczenie wspierające. Projekt ustawy zakłada, że opiekun osoby z niepełnosprawnością będzie mógł pracować. Czy to nie rozwiązuje problemu, o którym rozmawiamy?

Pierwotna wersja ustawy o świadczeniu wspierającym, bardzo przez nas krytykowana z uwagi na liczne niedociągnięcia, zyskała całkowicie nowy kształt dzięki naniesieniu wielu poprawek. W obecnym kształcie realizuje postulaty Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej „STOP zakazowi pracy”.

Ustawa nie tylko zniesie zakaz pracy dla opiekunów dzieci z niepełnosprawnościami, ale także przyjmuje rozwiązania dla osób pobierających świadczenia, a prowadzących gospodarstwo rolne. Ustawa dostrzega też rodziny, w których żyje więcej niż jedno dziecko z niepełnosprawnością i przyznaje świadczenia na każde z nich.

Szczególnie dziękujemy za przyjęcie przez Senat poprawki, postulowanej m.in. przez Komitet i Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka, mówiącej, że świadczenie będzie przyznawane osobom, które uzyskają minimum 50 pkt w skali określającej potrzebę wsparcia (nie zaś jak wcześniej: 70 pkt). Dzięki temu świadczenie będzie przysługiwało znacznie szerszej grupie potrzebujących osób. Apelujemy do Sejmu o niezwłoczne uchwalenie poprawionej wersji Ustawy, aby jak najszybciej trafiła na biurko Prezydenta.

Podpisów pod Waszą inicjatywą nie przestajecie zbierać?

Nadal zbieramy podpisy obywateli pod projektem "STOP zakazowi pracy". Komitet Inicjatywy Ustawodawczej, który reprezentujemy, zostanie rozwiązany po uzyskaniu pod głosowaną ustawą podpisu Prezydenta i skierowaniu jej do ogłoszenia w Dzienniku Ustaw.

Przemysław Radzyński

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.