Drwal wysokościowy. W tej pracy trzeba być odważnym, ale nie głupim [ZDJĘCIA, WIDEO]

Czytaj dalej
Fot. Norbert Ziętal
Norbert Ziętal

Drwal wysokościowy. W tej pracy trzeba być odważnym, ale nie głupim [ZDJĘCIA, WIDEO]

Norbert Ziętal

Dawniej nawet nie pomyślałby, że może wykonywać ten zawód. Niepewnie czuł się, gdy zjeżdżał choćby z wysokich, ruchomych schodów w galerii handlowej albo patrzył w dół z balkonu na szóstym piętrze. Dzisiaj wysokie drzewa to żywioł Adama Witka, a pracy jako drwal wysokości ma w bród.

- Kiedyś kolega zabrał mnie jako pomocnika na ścinkę drzew. Było to zlecenie zakładu energetycznego, przy miejskich liniach energetycznych niskiego napięcia, czyli 220 volt. Chodziliśmy od domu do domu i przycinaliśmy gałęzie, głównie drzew owocowych, niskich. Zdarzały się też problematyczne i niebezpieczne. Np. drzewa z gałęziami wrośniętymi w przewody, które usuwaliśmy pod napięciem, czyli bez tzw. wyłączenie. To tak zwany serwis linii energetycznych – wspomina Adam Witek z Kielnarowej koło Rzeszowa.

Spodobała mu się ta praca. Tym bardziej, że kolega zaczął opowiadać o poważniejszych zleceniach, czyli wysokich i trudnych drzewach. Poza tym doceniał to, że czas w tej robocie szybko biegnie, nie ma nudy jak przy biurku. I jest ciekawie, bo niemal codziennie poznaje się kogoś nowego. Dużo się jeździ.

- Wcześniej miałem do czynienia z różnymi pracami biurowymi, w których niezbyt dobrze się czułem. Pewnie kiedyś do nich wrócę, ale obecnie, dopóki mogę, dopóki pozwolą mi na to warunki fizyczne, to wolę ścinać drzewa

– mówi pan Adam.

Dodaje, że dużo zawdzięcza swojemu koledze Andrzejowi.

- Dzięki niemu moje życie zawodowe zmieniło się diametralnie, można powiedzieć, że to nie tylko praca, ale też styl życia.
W zawodzie drwala wysokościowego pracuje już pięć lat.

Wystarczy, że powieje silny wiatr a ludzie dzwonią ze zleceniami

Mała miejscowość w powiecie przeworskim. Do ścięcia siedem jesionów. Najwyższy ma około 20 – 25 metrów wysokości. Ponadto wyrósł w dość trudnym miejscu. Skarpa to jedno, ale gorsza sprawa jest z sąsiednimi budynkami i ogrodzeniami. Nie można ich uszkodzić.

- Nikt tych jesionów nie sadził. Same wyrosły. Lata mijały, nie zwracało się na nie uwagi, aż stały się potężnymi drzewami. Boimy się, że przy tym, co się obecnie dzieje w Polsce, czyli co chwilę jakieś wichury, w końcu i te jesiony mogą upaść na dom. Tym bardziej, że obecnie jesiony chorują. Ubezpieczony jest, ale przecież nigdy pieniędzy z polisy nie wystarczy na odbudowę. Stąd decyzja o ścięciu – tłumaczy gospodyni.

- Ten jeden będzie kosztował tyle pracy, co te sześć pozostałych razem wziętych – ocenia pomocnik pana Adama, jego wujek, również Adam.

I faktycznie. Wykonanie całego zlecenia trwało dwa dni. Jeden dzień poświęcony na jesiona – giganta, drugi na pozostałe sześć drzew.

- Od pewnego czasu, gdy tylko powieją silniejsze wiatry, mój telefon dzwoni co chwilę. Ludzie najczęściej wtedy przypominają sobie o drzewach. Czasami sami przez wiele lat zaniedbywali sprawę pielęgnacji, a teraz boją się tych, które za bardzo urosły

– mówi pan Adam.

Do ścinania wysokich drzew trzeba mieć odpowiednie kwalifikacje i ukończone kursy. Nauka jest kilkustopniowa.

W dalszej cześci przeczytasz m.in. o kilku etapach wtajemniczenia do zawodu, respekcie do drzew i niebezpiecznych przygodach wysokościowego drwala.

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Norbert Ziętal

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.