Drobiazgi kultury. Na Wawelu ludzie są w jakimś amoku, że nie widzą nic i nikogo koło siebie

Czytaj dalej
Zofia Gołubiew

Drobiazgi kultury. Na Wawelu ludzie są w jakimś amoku, że nie widzą nic i nikogo koło siebie

Zofia Gołubiew

Szanowni Państwo, byłam na pięknej uroczystości wręczenia Annie Dymnej nagrody im. Erazma i Anny Jerzmanowskich. Rzecz działa się na Wawelu, w jednej z najwspanialszych sal, jakie mamy w Krakowie, czyli w Sali Senatorskiej. Tłem przemówień i gratulacji składanych Laureatce były słynne arrasy. Słuchając zatem mówców mogliśmy podziwiać monumentalne sceny biblijne, a obok nich zwierzęta i rośliny - jakże precyzyjnie i pięknie utkane przez flamandzkich mistrzów! Prawdziwa uczta dla oczu, a dla uszu - mądre przemówienia.

Jednakże zanim dotarłam do tej sali wypełnionej dziełami sztuki najwyższej klasy, by uczestniczyć w wydarzeniu związanym z wielką kulturą, musiałam przejść przez drogi i place na wzgórzu. A raczej - przeciskać się. Dzień był pogodny, ciepły, a więc tłumy turystów - z Polski i z zagranicy. Chcąc nie chcąc musiałam iść wśród nich.

I to było doświadczenie doprawdy bardzo dalekie od wszelkiej kultury, nie tylko wysokiej. Miałam poczucie, że ci ludzie - i młodzi, i starsi - są w jakimś amoku, że nie widzą nic i nikogo koło siebie, a tylko prą do przodu, aby dojść do celu, którym przecież jest… zwiedzanie przybytków sztuki. Niektórzy z kolei, czasem z lodami w ręce, snują się jak przysłowiowe „muchy w mazi” - i też nie baczą na kogoś, kto chce po prostu przejść obok chodnikiem. Inni robią fotki lub selfie, zatrzymując się nagle, tuż przed czyimś nosem, rozpychając się i potrącając przechodniów.

Pomyślałam: po co oni właściwie tam idą?, co zobaczą na arrasach, w tych wspaniałych komnatach lub w katedrze? Siebie na tle tego czy innego dzieła sztuki? Czy ma szanse dotrzeć do nich ta wielowiekowa kultura, która zrodziła tak piękne i cenne przedmioty?

Zapewne przesadzam i się czepiam. Ale gdy z trudem przechodzę przez Rynek Główny czy przez ulicę Grodzką, gdy muszę co krok ustępować jakimś nie zważającym na nic grupkom turystów, to stwierdzam, że w zwykłym chodzeniu po mieście również objawia się kultura, osobista, lub jej brak.

Niestety, nie tylko turyści nie przestrzegają zasad poruszania się pieszych, które przecież służą usprawnieniu i ułatwieniu tego ruchu. Coraz częściej obserwuję zwłaszcza młodych ludzi, których nikt tych zasad nie nauczył, ani też ustępowania innym z drogi, przepuszczania przodem, po prostu bycia uprzejmym. I myślenia.

data-hide-cover="false" data-show-facepile="false">

Zofia Gołubiew

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.