Drobiazgi kultury. Felieton Zofii Gołubiew: Podzieleni

Czytaj dalej
Fot. archiwum
Zofia Gołubiew

Drobiazgi kultury. Felieton Zofii Gołubiew: Podzieleni

Zofia Gołubiew

Szanowni Państwo, w jednym z krakowskich teatrów grany jest spektakl, w którym aktorka wygłasza monolog „Dzielą się ludzie między sobą”. Padają słowa: „Dzielą się na dwa gatunki, dwa plemiona… Niemożliwe, żeby się pogodzili, dzielą się bowiem diametralnie”.

A następnie, ku zaskoczeniu, padają przykłady podziałów, które są - delikatne mówiąc - nieistotnymi drobiazgami. Chodzi o to, kto o jakiej porze kładzie się spać, kto jak używa soli, jak przechowuje masło; kto w jaki sposób kończy rozmowę telefoniczną i kiedy odpowiada na e-maile; kto wyłącza, a kto ścisza radio; o preferencje kulinarne: słodycze czy śledzie?; o sposób rozpalania ogniska; o to, że jedni czekają na pociąg, a drudzy wpadają na peron w ostatniej chwili. Słowem, chodzi o „sprawy codzienne, zwyczajne, nawykowe… ludzkie”. Czyli: o różne drobiazgi, o których od dawna rozmawiamy.

Ale czy prawdą jest, że to właśnie one „dzielą nas diametralnie”? Oczywiście, nie! To celowa, niejednoznaczna ironia użyta przez autora tekstu sztuki. Ale, ale… przecież widzimy, że jesteśmy faktycznie podzieleni, że w wielu domach dochodzi do sporów. Tyle że nie o sposób rozpalania ogniska. A więc o co?

„Jesteśmy w fazie walki na barykadach. Między plemionami politycznymi”. „Plemiona - to wspierający poszczególne partie”. Pomiędzy nimi nie ma dialogu, czyli „cywilizowanego sposobu wypracowywania opinii”. Zacytowałam słowa pewnego psychologa społecznego, który obserwuje, stawia diagnozę, ale… w jego wypowiedzi brakuje mi recepty na jakiś lek.

Znajduję ją w innym tekście: trzeba by „uwierzyć, że mój przeciwnik polityczny jest zakochany w Polsce”, że najgłębszą motywacją jego działań „nie jest walka polityczna ze mną, tylko miłość ojczyzny”. Należy przy tym pamiętać, że „to, co dla mnie oczywiste, nie jest wcale oczywiste dla mojego rozmówcy”, że nie powinno się głosić swego zdania „z absolutną pewnością”. Chodzi o to, aby szanować i przekonywać rozmówcę, a nie chcieć go pokonać, zranić. W tym celu trzeba nauczyć się „wypowiadać swoje racje we właściwy sposób”.

Nie jest to łatwe. Co więc mogłoby pomóc w prowadzeniu nie walki, lecz dialogu - tego „cywilizowanego sposobu” wyrażania swego zdania? Sądzę, że właśnie kultura. Zarówno ta Wysoka, którą budują Wielkie Dzieła Sztuki, jak i ta codzienna, zwyczajna. Pod warunkiem, że obie opierają się na szacunku do drugiego człowieka - widza, słuchacza, rozmówcy.

Dzielmy się zatem nadal sposobem przechowywania masła, ale nie pozwalajmy dać się podzielić polityce.

Zofia Gołubiew

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.