Dr Anna Chrapusta: od mikroskopijnej ściągi do mikrochirurgii

Czytaj dalej
Fot. Piotr Idem / Polska Press
Katarzyna Janiszewska

Dr Anna Chrapusta: od mikroskopijnej ściągi do mikrochirurgii

Katarzyna Janiszewska

Talent, dar boży, charakter, prawdziwa pasja i tytaniczna praca. To stąd biorą się przełomowe operacje i setki wdzięcznych pacjentów z całej Polski oraz uznanie na świecie. Dr Anna Chrapusta przyszywa ręce, nogi, zespala żyły i nerwy, robi operacje odtwarzające uszy i nosy, itp. Przed kilku laty przeszła trudne chwile, ale dziś jest marką samą w sobie i wychowuje swoich następców, którzy kiedyś przejmą od niej część odpowiedzialności za zdrowie i życie chorych.

Doktor Anna pędzi. Czarnooka, czarnowłosa, z uśmiechem pędzi przez życie. I dlatego ciągle jest w czymś pierwsza. Pędzi z domu do pracy i z pracy do domu, między sympozjami, wykładami. Pędzi korytarzami szpitala Rydygiera, żeby wreszcie zatrzymać się... na sali operacyjnej. Tam przysiada na kilka, kilkanaście godzin. I szyje przy muzyce. Szyje wybitnie, jak nikt inny. Jest najjaśniej świecącą gwiazdą polskiej mikrochirurgii i chirurgii plastycznej.

Dusza zabiegowca

Gdy była mała, szyła mikroportfeliki dla lalek. Miały może ze cztery centymetry wysokości, a w środku wszystkie kieszonki, przegródki, jak w normalnym portfelu. Później, w szkole, pisała najmniejsze ściągi ze wszystkich kolegów. Mikrościągi.

Jako studentka medycyny przy zabiegach mogła tylko asystować. A wiadomo: człowiek uczy się przez praktykę. Więc wprawiała się na świńskich ratkach, tata je organizował od rzeźnika. Gdy była bardziej zaawansowana, szyła naczynia króliczych uszów. Trudno zliczyć ilość godzin, jakie spędziła z lupą, pod mikroskopem, robiąc mikrochirurgiczne zespolenia. Kiedy kończyła studia, swobodnie szyła naczynia krwionośne o średnicy mniejszej niż milimetr. Takie zespolenia mają osobną nazwę w medycznej nomenklaturze: supermicrosurgery. To wyższa szkoła jazdy. Coś dla najlepszych z najlepszych.

- Nawet jeśli ktoś jest mikrochirurgiem, nie zawsze potrafi zejść poniżej 1 mm. A ja umiałam to już na studiach - mówi dr Anna Chrapusta. - Im wcześniej się zacznie, tym później łatwiej.

W jej wypadku zaczęło się w podstawówce, od starszej o 11 lat kuzynki Lucyny. Mała Ania, jedynaczka, była w nią wpatrzona jak w obrazek. Kiedy Lucyna, studentka medycyny, uczyła się do egzaminów, Ania przeglądała atlasy anatomiczne. W pierwszej klasie uczyła się anatomii, a w drugiej układu krążenia. A później Lucyna powiedziała: wiesz, zawód lekarza jest najpiękniejszy na świecie!

- Jak ona tak powiedziała, to było dla mnie święte i miałam problem przyszłości rozwiązany - mówi dr Chrapusta. - Już wiedziałam, że po ukończeniu liceum będę startować na medycynę. Proste.

Rodzice woleli, żeby córka poszła na stomatologię. Dla kobiety to łatwiejszy zawód, mniej obciążający. Ale jej to nie interesowało. Odkryła na praktyce pielęgniarskiej w szpitalu Narutowicza, że ma duszę zabiegowca. Interesowało ją to, co się dzieje na bloku operacyjnym. Kiedy się tylko dało podglądała pracę chirurgów.

W dalszej części tekstu:

  • Limanowa, mekka mądrych ludzi
  • "Jak ja bym chciała być wzywana!"
  • Pionierka i jej oaza spokoju

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Katarzyna Janiszewska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.