Do domów w Pożogach jeżdżą przez dziury i koleiny. Poprosili wójta o położenie asfaltu

Katarzyna Ponikowska

Mieszkańcy Klucz - Pożogi od 40 lat proszą w gminie, by zrobić im należyty dojazd do domów. Niestety, bezskutecznie. Wciąż niewiele się w tym miejscu zmieniło. Na dziurawej drodze łatwo urwać koło. Wójt obiecuje pomoc.

Do domów leżących na osiedlu Pożogi w Kluczach, niedaleko drogi wojewódzkiej 791 na trasie Olkusz - Klucze, od lat nie ma normalnego przejazdu. Kiedy około kilometrową trasę zasypuje śnieg lub pokrywa błoto po opadach, kierowcy muszą jeździć niezwykle ostrożnie.

- Nawet przy ładnej pogodzie i suchej nawierzchni jest tu problem. Dziur jest tyle, że trudno je nawet omijać. Trzeba liczyć, że się uda przejechać, bez uszkodzenia samochodu - podkreślają zgodnie mieszkańcy tego terenu. - Dobrze, że chociaż na odśnieżanie możemy liczyć, bo kiedyś to też robiliśmy sami - mówią.

Jeździli przez pola

Zdzisław Molęda wprowadził się do domu w Pożogach, który odziedziczył po babci, w 1980 r. W ogóle nie było wtedy dojazdu do posesji. Jechało się po polu.

- Poszedłem wtedy do naczelnika gminy z prośbą o pomoc - wspomina pan Zdzisław. Powiedział mu wtedy, że jak zrobi zjazd to gmina położy asfalt. Zdzisław Molęda swoim traktorem zwoził materiały z Bolesławia. Własnoręcznie rozrzucał ziemię i kamień. Zrobił zjazd.

- Niestety, naczelnik nie dotrzymał słowa - podkreśla mężczyzna. Od lat 80-tych nic się na tym terenie nie zmieniło.

- Wiele razy chodziliśmy do urzędników, żeby prosić o zrobienie asfaltu. Bezskutecznie. Ja już przestałem się starać, bo szkoda nerwów - mówi pan Zdzisław.

Reszta mieszkańców jednak nie odpuściła. Chodzili, pisali petycje, zbierali podpisy.

- Jak grochem o ścianę - mówią zgodnie. Około dwa lata temu gmina nawiozła kamień, który wysypała na dojeździe do domów.

- Ale woda go wymyła i dziury zrobiły się jeszcze większe, niż były- twierdzą mieszkańcy.