Dla Krynek porzuciła Sopot. A teraz chcą ją stąd wyrzucić

Czytaj dalej
Fot. m.tochwin
Martyna Tochwin

Dla Krynek porzuciła Sopot. A teraz chcą ją stąd wyrzucić

Martyna Tochwin

Mówią o niej, że jest kolorowym ptakiem. 10 lat temu porzuciła życie w wielkim mieście i przeniosła się do Krynek, aby w tej małej miejscowości prowadzić antykwariat. Znalazła tu swoje miejsce na ziemi. Niestety, nad jej głową zawisły ciemne chmury. Musi walczyć o dom, w którym mieszka. Gmina bowiem nagle zaczęła sobie rościć do niego prawo.

Nie pozwolę, żeby ktokolwiek mnie stąd wyrzucił. Zwłaszcza, że nie mam dokąd pójść - mówi stanowczym głosem Marta Anna Kurzyniec. - Opiekuję się sześcioma psami. Dokąd mam z nimi pójść, gdzie mam się tułać? Będę walczyć, bo nie mam wyjścia. Jestem pod ścianą.

Marta Anna Kurzyniec mieszka w Krynkach, w małym domku położonym z daleka od drogi. Trudno go dostrzec, bo cały jest ukryty w zieleni. Od drogi oddziela go warzywniak z wyraźnie wystającymi ponad grządki słonecznikami.

To właśnie w Krynkach Marta znalazła swoje miejsce na ziemi. Pojawiła się tu 10 lat temu i nie wyobraża sobie, że kiedykolwiek miałaby stąd odejść.

W Trójmieście byłam katorżnikiem

W 2010 roku przeprowadziła się tu z ówczesnym mężem. Dla malutkich Krynek małżonkowie porzucili Trójmiasto.

- Zawsze chciałam tu wrócić, bo stąd pochodzi moja rodzina - wyjaśnia. - Dziadek tu się urodził, ale po wojnie już nie wrócił na te tereny.

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Martyna Tochwin

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.