Delfina Jałowik: Bunkier Sztuki powinien się skupiać na aspekcie lokalnym

Czytaj dalej
Fot. fot. Joanna Urbaniec
Anna Piątkowska

Delfina Jałowik: Bunkier Sztuki powinien się skupiać na aspekcie lokalnym

Anna Piątkowska

Delfina Jałowik, po latach kuratorowania wystaw MOCAK-u, została nową dyrektorką Bunkra Sztuki. Dla jednych MOCAK w CV to jej zaleta, dla innych największa wada. Jak tę kwestię widzi ona sama? O przyszłości Bunkra Sztuki rozmawiamy z jego dyrektorką.

Pośród reakcji na wybór pani na dyrektorkę Bunkra Sztuki można było przeczytać: „zazdrościmy Krakowowi Delfiny Jałowik”, ale też pojawiło się określenie „Buncak”, sugerujące, że jako główna kuratorka MOCAK-u będzie pani kontynuowała sposób zarządzania instytucją i kreowania wystaw znany z Muzeum Sztuki Współczesnej.
W moim założeniu Bunkier Sztuki ma mieć inny profil niż MOCAK. Ten zarzut od początku był dla mnie absurdalny, ponieważ gdybym chciała kontynuować to, co robiłam w MOCAK-u, nie startowałabym w konkursie na dyrektorkę innej instytucji. Tego typu zarzuty traktuję jako personalny atak osób, które nie miały jeszcze okazji zapoznać się z moim programem i pomysłem na prowadzenie tej instytucji i którym być może trudno uwierzyć, że jestem niezależną jednostką mającą swój pomysł na Bunkier Sztuki, niezwiązany z MOCAK-iem. Kilkanaście lat pracy w MOCAK-u jest dowodem na to, że posiadam doświadczenie pracy w samorządowej instytucji kultury, co uważam za plus, ponieważ wiąże się z tym pewna specyfika pracy i model działania.

Czym zatem będzie się różnił Bunkier Sztuki od MOCAK-u?
Krajobraz funkcjonujących w Krakowie instytucji prezentujących sztukę współczesną jest złożony. Z jednej strony to Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK, Cricoteka oraz Muzeum Narodowe, w którego programie jest również miejsce dla sztuki współczesnej. Z drugiej strony funkcjonują galerie prywatne oraz przestrzenie prowadzone przez artystów i artystki. Bunkier Sztuki powinien wyróżniać się na ich tle. MOCAK to instytucja muzealna, w związku z czym jednym z jego zadań jest prezentacja najważniejszych światowych zjawisk w sztuce współczesnej. Natomiast Bunkier Sztuki w dużo większym stopniu powinien się skupiać na aspekcie lokalnym, na krakowskich artystach i artystkach i promowaniu ich, a także na widoczności sztuki w mieście. W jego działaniach ważną rolę odgrywają działania edukacyjne podejmowane z myślą o publiczności i interakcji z nią. To Bunkier Sztuki jest miejscem dla różnorodnych aktywności, twórczych poszukiwań oraz współpracy. Powinny być w nim prezentowane młoda sztuka i zjawiska eksperymentalne.

W Bunkrze Sztuki znajdą swoje miejsce artyści, którzy dziś mówią, że nie ma dla nich przestrzeni w MOCAK-u?
W Krakowie pracuje i mieszka bardzo dużo artystek i artystów. Taka instytucja, jak Bunkier Sztuki, która dysponuje ok. 1200 m2 przestrzeni ekspozycyjnej nie jest niestety w stanie sprostać potrzebom wszystkich. Instytucja będzie działać w dużej mierze w formule centrum sztuki współczesnej, w którym organizowanych będzie wiele wystaw, ale nie będą one zmieniały się tak często jak przed pandemią, gdzie pokazywano nowe wystawy co 1,5–2 miesiące. Za takim rytmem nie nadążają ani odbiorcy, ani instytucja. Chcę, żebyśmy w przyszłym roku zorganizowali 5–6 wystaw w budynku Bunkra Sztuki, ale planuję też wystawy kolekcji za granicą.
W kontekście programu i najbliższych działań bardzo ważna jest dla mnie współpraca, ponieważ w Krakowie funkcjonuje wiele stowarzyszeń, organizacji i fundacji, które nie dysponują miejscem, gdzie mogą prezentować swoje wydarzenia – chciałabym, żeby Bunkier był dla nich jednym z takich miejsc. Ale też, żeby odbywały się tu festiwale i targi sztuki oraz designu, dzięki czemu Bunkier Sztuki stanie się żywym ośrodkiem sztuki.

Wystawa „Daj mi wszystko”, na którą Bunkier Sztuki zaprosił wraz z otwarciem instytucji po remoncie, jest prezentacją daru Teresy i Andrzeja Starmachów dla krakowskich muzeów, nie jest pani autorską wystawą. Czy jesienią, kiedy zakończy się obecna ekspozycja, będziemy mogli zobaczyć wystawę już zaplanowaną przez panią?
Jesienią odbędą się dwie duże wystawy, które zostały wcześniej zaplanowane przez poprzednią dyrekcję. W pełni jednak wpisują się w to, jak myślę o programie Bunkra Sztuki. Pokażemy wystawę znanego polskiego fotografa, Konrada Pustoły, organizowaną we współpracy z Fundacją Sztuk Wizualnych. W Bunkrze Sztuki zagoszczą też prace krakowskiej malarki, Olgi Pawłowskiej. To, co jest dla mnie ważne, i co podkreślałam w programie, będziemy współpracować z zewnętrznymi kuratorami i kuratorkami, żeby dać im też możliwość zrealizowania autorskich wystaw w instytucji.

Jaki będzie tryb wybierania kuratorów? Można będzie się zgłosić?
Kuratorzy i kuratorki mogą zgłaszać się ze swoimi projektami, jestem otwarta na możliwość współpracy. W przypadku kolejnych wystaw istotne jest dla mnie, by kuratora lub kuratorkę wybierać w dialogu z artystą lub artystką. Uważam, że wystawę musi kuratorować osoba znająca dobrze danego artystę lub artystkę i jego/jej twórczość. W związku z tym nie wchodzi w grę tryb konkursowy, a odpowiednie dobranie kuratora/kuratorki do poszczególnych artystów.

Podkreśla pani, że Bunkier Sztuki to nie tylko wystawy, ale miejsce, do którego krakowianie przychodzą, żeby spędzić tu czas.
To nie jest nic nowego w myśleniu o współczesnej instytucji sztuki. Zależy mi na tym, żeby tak właśnie funkcjonował Bunkier Sztuki. Chciałabym, żeby instytucja stała się dla publiczności tzw. trzecim miejscem, do którego odbiorcy chętnie zaglądają, by w zabieganym życiu między pracą, szkołą czy przedszkolem i innymi aktywnościami, spędzać tu swój czas wolny, rozwinąć swoje zainteresowania, dowiedzieć się czegoś nowego o sztuce. Mogą to być różne aktywności: obejrzenie wystawy, udział w warsztatach czy oprowadzaniach, ale też w różnego rodzaju spotkaniach, wydarzeniach towarzyszących, promocjach książek. A nawet przyjście wyłącznie po to, by złapać oddech, napić się kawy i przeczytać o tym, co aktualnie Bunkier ma w swojej ofercie.

Bunkier Sztuki pełnił taką rolę.
Tak, Bunkier Sztuki był kiedyś bardzo dynamicznym ośrodkiem wydarzeń. Działał tu Mały Klub Bunkra Sztuki tak istotny dla Krakowa – do niego chcę nawiązać w działaniach skierowanych do najmłodszych odbiorców i odbiorczyń sztuki. Odbywały się także liczne spotkania i panele. Wystawy są głównym trzonem działalności tej instytucji, natomiast w czasie ich trwania chcemy, by odbywały się inne wydarzenia różnego rodzaju oraz krótkie pokazy we współpracy z naszymi partnerami.

Budowanie społeczności wokół instytucji to niełatwe zadanie, co można obserwować na krakowskim podwórku. Nie wszystkim się udaje.
Dlatego traktuję to jak duże wyzwanie. Bunkier znajduje się w samym centrum Krakowa, pośród historycznej tkanki, dlatego nasze hasło „Bunkier dla krakowian(ek)” wskazuje, że w pierwszej kolejności priorytetem są dla nas mieszkańcy i mieszkanki miasta, którym chcieliśmy przedstawić odnowioną instytucję. Kolejnym krokiem są oczywiście ludzie odwiedzający Kraków. Centrum jest bardzo turystyczne i kiedy musimy się do niego wybrać na jakieś wydarzenie, to musi ono być na tyle interesujące, by mieszkańcy podjęli ten trud. Będziemy się przyglądać reakcji na nasze propozycje, ponieważ dopiero uczymy się naszych odbiorców. Będziemy patrzeć, jakie wydarzenia są dla nich ważne, co ich w szczególności interesuje. Dlatego musimy zaproponować szeroką ofertę, zobaczyć, jaki rodzaj wydarzeń rezonuje, gdzie osadzają się potrzeby i jakie znaczenie mają poszczególne działania edukacyjne. Chcemy proponować, ale i wspólnie z odbiorcami poszukiwać – rozwijać konteksty sztuki współczesnej, przygotować także szeroki program wydarzeń dodatkowych, które zapewniają to, co we współczesnym świecie także niezbędne: oddech, refleksję, a czasem też po prostu dobrą zabawę.

O tym, jak ważnym miejscem dla krakowian jest Bunkier Sztuki świadczyło chyba otwarcie – trzeba było czekać nawet dwie godziny, żeby się dostać do środka.
Oczywiście jest to niesamowicie budujące, że ludzie byli zaciekawieni tym, jak Bunkier zmienił się po remoncie i co w nim pokazujemy, bo przecież sztuka współczesna ciągle jest niszowym tematem. To pokazuje przede wszystkim, jak bardzo potrzebne jest to miejsce i że przez ostatnie cztery lata był głód tego miejsca. Od czasu wybudowania instytucji w latach 60. budynek nie przechodził żadnych większych renowacji, teraz zmienił się mocno także pod kątem infrastruktury – to między innymi dwa czynniki, które sprawiły, że wiele osób chciało zobaczyć Bunkier. Sama wystawa i rodzaj pokazywanych na niej prac z pewnością również przyczyniły się do tego sukcesu. Wszystko razem sprawia, że cały czas mamy gości na wystawie. Zależy mi na tym, żeby odbiorcy przez pół roku trwania wystawy do nas przychodzili i wracali, stąd nacisk na dodatkowe wydarzenia.

Duży nacisk chce pani położyć na edukację.
To kolejne spore wyzwanie, ponieważ edukacja szkolna w zakresie sztuki kończy się niewiele dalej niż na czasach Jana Matejki. Z tego względu cieszy mnie wystawa, którą otwieramy działalność Bunkra Sztuki, ponieważ znajduje się na niej reprezentacja kluczowych artystów i artystek polskiej sztuki powojennej. To jest istotny punkt wyjścia dla nowego Bunkra. Patrzymy dwutorowo na działania edukacyjne. Z jednej strony są to warsztaty oraz mająca powstać niedługo przestrzeń dla rodzin z dziećmi na pierwszym piętrze galerii. Z drugiej – dialog za pośrednictwem wystaw i innych wydarzeń towarzyszących. Mamy możliwość prowadzenia działań wokół sztuki współczesnej, rozmowy, jakie są jej idee przewodnie, jaką pełni rolę i jak mądrze do niej podchodzić. Chcemy wywoływać dyskusje i je moderować, nie tylko zostawiać odbiorcę „samemu sobie” w kontakcie ze sztuką.

Chrzest bojowy już pani przeszła zapewne poprzez temat kawiarni...
Nie spodziewałam się, że od początku objęcia przeze mnie stanowiska temat kawiarni okaże się taki kluczowy i wywoła ogromne emocje. W końcu decyzje jej dotyczące zapadły jeszcze za poprzedniej dyrekcji, a samą altanę zbudowano już w lutym. Zdziwiło mnie to, niemniej także pokazało, że temat jest ważny dla mieszkańców i mieszkanek Krakowa, dlatego intensywnie się nim zajmuję.

Jednym nie podoba się altanka przypominająca wiatę przystankową, jak ją nazywają, inni uważają, że w ogóle kawiarni nie powinno być w żadnym kształcie w tym miejscu.
Instytucje sztuki w Polsce i na świecie nie funkcjonują dobrze bez działających przy nich kawiarni. Ludzie przychodzą do instytucji kultury po pewien zestaw doświadczeń, które się łączą z przebywaniem w galerii, zwiedzaniem wystaw i jednym z tych doświadczeń jest m.in. możliwość napicia się kawy, oddechu przed wizytą czy miejsca do rozmów po niej. Gdyby przy Bunkrze Sztuki miało w ogóle nie być kawiarni, byłaby to ogromna strata dla instytucji zarówno pod kątem budowania profilu odbiorców, jak i strata finansowa, ponieważ przychód z wynajmu kawiarni pozwala na pokrycie celów statutowych instytucji, czyli organizacji wystaw, wydarzeń towarzyszących, publikacji książek. To duży zastrzyk finansowy, o czym zapomina się, dyskutując nad zasadnością kawiarni. Bardzo zależy mi na tym, żeby kawiarnia promowała działania Bunkra, co podkreślam w rozmowach z najemcami. Będzie można dowiedzieć się w niej, jakie są aktualnie wystawy, poznać program wydarzeń czy też skorzystać z zestawu dla dzieci przygotowanego przez Bunkrową edukację. To taki trochę przedsionek do wizyty u nas. Na pewno nie wszyscy, którzy zajrzą do kawiarni, przyjdą do galerii, ale podejmuję wyzwanie, by ich do tego zachęcić.

***
Delfina Jałowik – historyczka sztuki, kuratorka, kustoszka dyplomowana i kierowniczka Działu Sztuki w Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie MOCAK, doktorka filozofii i autorka podcastu o sztuce współczesnej „Odgłosy sztuki”, od 1 marca objęła stanowisko dyrektorki Bunkra Sztuki.

Anna Piątkowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.