Cieślak z innej strony

Czytaj dalej
Fot. Marcin Łada
Marcin Łada

Cieślak z innej strony

Marcin Łada

Książka bardzo dobrze się sprzedaje i niebawem ruszy dodruk.

Trener Marek Cieślak spotkał się z kibicami w zielonogórskim pubie „Barcelona” i promował biografię „Pół wieku na czarno”. Ciekawy to był wieczór.

- Napisał pan w biografii: matka porządna, ojciec porządny, a ja żużlowiec. Czy to oznacza, że pan nie jest taki do końca porządny? - padło już na wstępie spotkania. - To taka przenośnia, ale żużlowców uważano zwykle, może nie za niższy gatunek, ale za troszkę zwariowanych ludzi - odpowiedział Cieślak.

Wieczór, który poprowadził dziennikarz „Radia Zachód” Maciej Noskowicz, był udany, bo bohater bardzo kolorowy. A dlaczego w ogóle zdecydował się na biografię? - Wojtek Koerber kilka razy namawiał mnie, żeby spisać wspomnienia, ale ja nie widziałem sensu. Moim zdaniem nie miałem w życiu niczego aż tak interesującego, żeby pisać o tym książkę. Przekonał mnie i znalazło się profesjonalne wydawnictwo, które publikuje biografie ludzi sportu. W momencie, kiedy jednak się zdecydowałem, że napiszemy tę biografię założyłem sobie, że nie mogę udawać, ale powiedzieć co myślę i jak było naprawdę. Jednym się to podoba, a innym nie. To jest moja , subiektywna prawda. Wszystko zdarzyło się naprawdę, ale ocena zdarzeń może być bardzo różna w zależności od punktu widzenia i siedzenia - przyznał selekcjoner.

Dedykacja od Marka Cieślaka to idealne uzupełnienie biografii “Pół wieku na czarno”
Marcin Łada Dedykacja od Marka Cieślaka to idealne uzupełnienie biografii “Pół wieku na czarno”

Trener Cieślak opowiedział przy okazji kilka anegdot, które można przeczytać w jego biografii. Choćby tę o Józefie Jarmule. As Włókniarza Częstochowa i klubowy kolega Cieślaka miał osobliwy zwyczaj. Ponieważ przeczuwał przed meczem jakiś „karambolik”, owijał się ciasno bandażami od góry do dołu, niczym mumia. Robił to zwykle w szatni gości czym grubo przed meczem wprowadzał u nich atmosferę grozy. Raz, już owinięty, podszedł do jednego z zawodników z Polonii Bydgoszcz i zapytał: - Jak się nazywasz? - Bolesław Proch - odparł rywal. - To zetrę cię dziś na proch! - zapowiedział Jarmuła i było po Bolku...

Trener opowiadał o swoich przygodach w Anglii, uprawie goździków, pomidorów, ogórków i w ogóle o harówie, która wypełniła jego 66-letnie życie. Był też duży rozdział o kolarstwie, które jest miłością Cieślaka oraz całkiem poważnie o Robercie Dadosie. Opowieść sprowokował jeden z kibiców, który zapytał szkoleniowca o młodych samobójców. Cieślak ze szczegółami opisał dwie nieudane próby samobójcze „Dadiego”, kiedy ten podcinał sobie żyły i wieszał się, by następnie krzyczeć na ratujących go lekarzy. Trzeci raz odebrał sobie życie na dobre. Szkoleniowiec mówił o narkotykach w życiu żużlowca i otoczeniu, które bawiło się z nim w czasach chwały i porzuciło, gdy był w dołku. - On opowiadał mi, że już było fajnie, że już przechodził na drugą stronę. Takiego człowieka nie uratuje nawet najlepszy psycholog - skwitował Cieślak.

Niech żałują ci, którzy nie wykorzystali okazji i nie przyszli na spotkanie. Trener kadry otworzył się w piątkowy wieczór naprawdę szeroko. - Najważniejsze w moim życiu to: żużel, rower i papuga - skwitował w swym stylu i nie mieliśmy wątpliwości, że to szczery i w gruncie rzeczy miły facet.

Marcin Łada

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.