Ciepła kurtka i gorące policyjne serce. Jak mundurowi z Żagania uratowali przemarzniętego psa
Policjanci patrolówki uratowali przymarzającego do ziemi labradora. - Owinęliśmy go w policyjną kurtkę, a po drodze kupiliśmy mu wołowy stek, ale był tak zziębnięty, że nawet go nie tknął, marzył tylko o ciepłym kącie - mówią funkcjonariusze żagańskiej komendy.
Środa, 21 marca, na dworze siarczysty mróz. Zbliżała się 6.00, gdy do dyżurnego żagańskiej policji zadzwonił anonimowy informator. Powiedział, że na polu między Bożnowem a Szprotawą, od dłuższego czasu leży pies. - Od razu pojechaliśmy na miejsce - mówią st. sierż. Paweł Potoczny i st. post. Sebastian Sokołowski, policjanci ogniwa patrolowego.-Faktycznie 20 m od drogi leżał czarny labrador.
CZYTAJ DALEJ:
- Środa, 21 marca, na dworze siarczysty mróz. Zbliżała się 6.00, gdy do dyżurnego żagańskiej policji zadzwonił anonimowy informator.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.