Chodorówka Stara. Sufity spadały im na łóżka. Ledwo uszli z życiem
Tym ludziom trzeba pomóc, bo to, że wszyscy nie zginęli w ogniu, to jakiś cud. Bóg musi mieć na nich jakiś plan, skoro ich ocalił - mówią mieszkańcy Chodorówki Starej wsi koło Suchowoli.
Siedmioosobową rodzinę od straszliwej śmierci w płomieniach uratował sąsiad. To on pierwszy zauważył ogień, który wybuchł nad ranem, w sobotę, 1 września, w domu Baranowskich. Drewniany, niemal wiekowy budynek spłonął doszczętnie. Ludzie we wsi mówią, że palił się jak pochodnia. W zasadzie wszystko trwało kilka minut i dorobek wielopokoleniowej rodziny zamienił się w popiół.
W dalszej części artykułu przeczytasz rozdziały:
- Dom zamienił się w popiół
- Sufit zawalił się na łóżko, na którym spała córka
- Sąsiedzi stają na głowach, żeby pomóc pogorzelcom
- Potrzebne jest wsparcie Czytelników
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.