Chcę wiedzieć. Nie ma się z czego śmiać

Czytaj dalej
Marcin Mamoń

Chcę wiedzieć. Nie ma się z czego śmiać

Marcin Mamoń

Do Goldberga czytającego na ulicy „Der Sturmer" podchodzi Silberstein i mówi z niesmakiem: - Izaak! Dziwię się, że czytasz tę szmatę!?! Na co Golberg: - Bo jak czytam nasze czasopisma, to tylko: tu pogrom, tam antysemityzm, tu zbezcześcili Synagogę... A jak czytam to - to od razu: Żydzi opanowali banki! Żydzi rządzą na rynku budowlanym! Żydzi rządzą światem! Aż przyjemnie się to czyta!

„Można się poczuć jak ten Żyd, co w pewnym dowcipie czytał Der Sturmera" - tak na Twitterze skomentował rewelacje pierwszego kanału telewizji rosyjskiej o tysiącach polskich najemników rzekomo biorących udział w zwycięskiej kontrofensywie Ukraińców na północy kraju, jeden z naszych publicystów.

Pierwsza ogłosiła to światu w swoim talk-show („60 minut”) Olga Skabiejewa nazywana nie bez racji „żelazną lalką telewizji Putina”. Klęskę w rejonie charkowskim podobnie tłumaczy Denis Puszylin, lider tzw. Donieckiej Republiki Ludowej. Według niego „wokół Swiatohirśka jest teraz więcej najemników z Polski, kraju członkowskiego NATO, niż ukraińskich żołnierzy.” Konkluzja jest jasna: Rosjanie bronią się przed „ukraińską agresją inspirowaną przez Zachód".

Przypominam dowcip krążący po Niemczech w ponurych latach 30. nie po to, aby drwić z narracji płynącej z rosyjskich środków masowego przekazu, ale by przestrzec tych, którzy się z niej śmieją.

Opowieść o polskich najemnikach to paliwo dla rosyjskiej propagandy. Cel? Zmobilizować naród. Wytłumaczyć, że czas „specjalnej operacji wojskowej” się skończył, że mamy do czynienia z pełnowymiarową wojną. Potrzebni są rekruci. Ochotników coraz mniej, a braków kadrowych nie wypełnią „zeki” z SIZO - rosyjskich kolonii karnych. Do sieci trafiło właśnie nagranie, gdzie Jewgienij Prigożyn - były osobisty kucharz Władimira Putina, a w końcu właściciel tzw. Grupy Wagnera - spółki zatrudniającej znanych z okrucieństwa najemników - osobiście rekrutuje więźniów. Obiecuje im wolność po 6 miesiącach służby na Ukrainie.

Kreml – według moich źródeł – ogłosi wkrótce pełną mobilizację. Kontrolowane przez władze media suflują już społeczeństwu takie rozwiązanie. Jeśli w najbliższych tygodniach – czego można się spodziewać – ruszy kolejna kontrofensywa na południu Ukrainy, jeśli Rosjanie stracą Chersoń, to nikomu nie będzie trzeba w Rosji tłumaczyć, że następny będzie Krym. Groźba utraty półwyspu zupełnie wystarczy, by przy pełnej akceptacji poddanych dyktator Rosji ogłosił mobilizację i wysłał na front nawet milion żołnierzy.

Marcin Mamoń

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.