Centrum Krakowa, zagraniczni turyści i agresorzy z maczetą
Gdy patrol policji zjawił się na miejscu rozboju, od razu zauważył dwóch ludzi, którzy w sierpniową, gorącą noc mieli na sobie grube kurtki. Pod jedną ukryli maczetę, a w kieszeniach mieli zegarek i gotówkę turystów. Tak Krystian i Mateusz wpadli.
Tamtej nocy o godzinie 3.00 nad ranem z klubu Cubano na ul. Jagiellońskiej w centrum Krakowa wyszli trzej kumple i zmierzali do postoju taksówek na Basztowej.
Pierwszy szedł obywatel Wenezueli Diego P., obok niego Oskar B. z Meksyku, tuż za nimi wolnym krokiem podążał Argentyńczyk Luis G. Zachowywali się poprawnie, spokojnie, a gołym okiem było widać, że to obcokrajowcy.
Pierwszy napad z maczetą
Tylko tego ostatniego zostawili w spokoju dwaj młodzi ludzie, którzy zbliżyli się do cudzoziemców i to raczej nie z powodu rzekomo słynnej naszej gościnności. Napastnicy głośno przeklinali, twarze mieli do połowy zasłonięte, a na głowach duże kaptury.
Potem jeden z nich, Krystian, z czarnego futerału wyciągnął maczetę.
Czytaj więcej o rozbojach i wpadce dwóch młodocianych przestępców.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.