"By chronić pacjentów, łamiemy ich prawa" - mówi koordynator Oddziału Neurologii i Leczenia Udarów w szpitalu miejskim

Czytaj dalej
Fot. brak
Paulina Błaszkiewicz

"By chronić pacjentów, łamiemy ich prawa" - mówi koordynator Oddziału Neurologii i Leczenia Udarów w szpitalu miejskim

Paulina Błaszkiewicz

W lipcu pisaliśmy o dramatycznej sytuacji pacjentów neurologicznych w Toruniu i regionie. Brakuje oddziałów, gdzie pacjenci między innymi po udarach mogliby być leczeni. Na pomoc specjalistów z zakresu neurologii nie można liczyć w szpitalu na Bielanach, w Inowrocławiu, Grudziądzu, czy Włocławku. Z kolei oddział w szpitalu miejskim przyjmuje pacjentów, ale warunki, w jakich oni przebywają pozostawiają wiele do życzenia. Ze strony personelu szpitala padają pytania: Co dalej? Jak długo ta sytuacja potrwa? Kiedy inne oddziały zaczną przyjmować pacjentów?

- Mamy nadzieję, że tymczasowe zawieszenie oddziałów neurologicznych w regionie będzie trwać krótko i szybko uda się skompletować kadry. Tymczasowe zamykanie oddziałów szpitalnych to problem, który dotyka coraz wiele placówek w całej Polsce. Wielokrotnie jako samorządowcy apelowaliśmy o dialog i rozmowę poświęconą funkcjonowaniu systemu opieki zdrowia w Polsce i już wtedy ostrzegaliśmy, że efektem obecnego braku możliwości koordynacji funkcjonowania systemu zawieszanie i zamykanie oddziałów. I jeśli do systemowych zmian w funkcjonowania systemu opieki zdrowotnej w naszym kraju nie dojdzie będzie ich jeszcze więcej - mówił Piotr Całbecki, marszałek województwa kujawsko-pomorskiego kilka tygodni temu.

Sytuacja się pogarsza

Od naszego tekstu o dramatycznej sytuacji pacjentów neurologicznych minęło kilka tygodni, ale jak mówi dr n. med. Marta Jasińska-Szetela niewiele się zmieniło. W ocenie koordynator Oddziału Neurologii i Leczenia Udarów Specjalistycznego Szpitala Miejskiego w Toruniu sytuacja jest trudna przede wszystkim z perspektywy pacjentów.

- Nasz oddział nie zawiesił działalności, choć sytuacja kadrowa jest zła. NFZ płaci za to co robimy i stara się pomagać, ale naszym największym problemem są dramatyczne warunki panujące na oddziale - mówi dr n. med. Marta Jasińska-Szetela.

Zagrożenie zdrowia i życia

W szpitalu miejskim na Oddziale Neurologii i Leczenia Udarów jest 28 łóżek. 16 z nich jest przeznaczonych dla pacjentów udarowych. W lipcu na oddziale przebywało 32 pacjentów Dziś jest ich 36, z czego 33 z udarami. Wielu z nich leży na korytarzu, ponieważ w salach nie ma już miejsc.

- Na oddziale są zawieszone odwiedziny bliskich, ponieważ ryzyko wystąpienia zakażeń z udarami mózgowymi jest większe u pacjentów w podeszłym wieku niż u innych. Poza tym mamy tłok na oddziale. Chcemy chronić pacjentów, ograniczając odwiedziny, ale z drugiej strony łamiemy ich prawa. Nie możemy mówić o prawie pacjenta do intymności, gdy mycie czy cewnikowanie odbywa się na korytarzu - mówi wprost dr n. med. Marta Jasińska-Szetela.

Kiedy to się zmieni?

Oddział, którym kieruje cały czas działa, ale personel jest wyczerpany. Padają pytania: Co dalej? Jak długo ta sytuacja jeszcze potrwa? Kiedy inne oddziały zaczną przyjmować pacjentów? Innej niż w lipcu odpowiedzi ze strony Urzędu Marszałkowskiego nie ma. W związku z tym trudno spodziewać się znaczącej zmiany.

Przypomnijmy, że szpitale w Grudziądzu, Inowrocławiu, czy Włocławku zawiesiły przyjmowanie pacjentów neurologicznych. Od połowy czerwca z powodu braków kadrowych został zawieszony Oddział Leczenia Udarów Mózgu w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Toruniu.

- Sytuacja jest dramatyczna nawet dla samego Torunia. Jeden oddział ma być dostępny dla dwustutysięcznego miasta i powiatu, a co z innymi miastami? - pyta Przemysław Przybylski, radny sejmiku województwa kujawsko-pomorskiego.

Paulina Błaszkiewicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.