Borek. Kilka lat walczą o krótki odcinek kanalizacji. Chcą nawet zapłacić, ale gmina im odmawia
Magdalena Rasińska i Robert Rundsztuk nie pojmują dlaczego gmina nie chce zbudować kawałka sieci kanalizacji w Borku, do której mogliby przyłączyć swoje domy. Gotowi byliby nawet ponieść koszty inwestycji, ale urzędnicy są nieugięci, bo ich zdaniem budowa „nie opłaca się”.
Magdalena Rasińska mieszka w Borku od urodzenia. Od czterech lat stara się o przyłączenie działki do kanalizacji. Wystarczyłoby, gdyby gmina rozbudowała sieć do działki Roberta Rundsztuka, leżącej w pobliżu jej posesji.
Tylko 30 metrów do luksusu
- Przed wyborami wójt mówił, że będzie ludziom pomagał. Dlatego głosowaliśmy na niego - nie kryje Rasińska. Przypomina, że obecny urzędnik obiecywał, iż posesje ludzi w takiej sytuacji, jak ona będzie przyłączał do kanalizacji. I nic z tego nie wyszło - dodaje mieszkanka Borku. Jej sąsiad, Robert Rundsztuk w wiosce pod Bochnią spędził większą część życia, obecnie na stałe mieszka w Krakowie. W sezonie letnim przyjeżdża jednak do domku letniskowego w Borku. Zmierzył, że jego posesję dzieli od sieci kanalizacyjnej ledwie 30 m.
Czytaj więcej:
- Urząd mnoży bariery
- Dla gminy to zbyt drogo
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.