„Klasowo raczej bliski, ideologicznie obcy” - tak władze komunistyczne scharakteryzowały podpułkownika Wiktora Stoczkowskiego, gdy wrócił w 1947 roku z Zachodu do Polski.
Gdy siedemnastego września wojska sowieckie przekroczyły polską granicę, w lidzkim garnizonie zapanowała konsternacja: walczymy czy nie walczymy? Wszak nadany przez radio rozkaz marszałka Rydza-Śmigłego brzmiał: „Z bolszewikami nie walczyć, chyba w razie natarcia”. Ale z drugiej strony część żołnierzy paliła się, by dać łupnia bolszewikom.
W dalszej części artykułu przeczytasz m.in.
- Jak wyglądało życie rodzin oficerów z 77. Pułku Piechoty w przedwojennej Lidzie?
- Czterdziestu ośmiu oficerów 77. Pułku Piechoty z Lidy zostało zamordowanych w Charkowie i Katyniu. Jak potoczyły sę losy majora Stoczkowskiego?
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.