Błogosławiona ze szczotką do zamiatania. Aniela, która uczy zachwytu nad codziennością

Czytaj dalej
Fot. Katarzyna Hołuj
Katarzyna Hołuj

Błogosławiona ze szczotką do zamiatania. Aniela, która uczy zachwytu nad codziennością

Katarzyna Hołuj

„Nie wolno pragnąć łatwiejszej drogi. Nie trzeba. Gdzie głazy, przepaść, gdzie duch ubogi, tam niebo” – śpiewa Ewa Akšamović z zespołu Noro Lim w utworze „Dwie drogi (Są dwie)” opartym na tekście Dzienniczka bł. Anieli Salawy.

Te słowa Aniela nie tylko zapisała w Dzienniczku, ale traktowała jak życiowy drogowskaz. Przyszła na świat w 1881 roku w Sieprawiu jako dziewiąte dziecko tak samo ubogiego, co pobożnego małżeństwa Ewy i Bartłomieja Salawów. Z rodzinnego domu, co często wspominała, wyniosła matczyną radę, aby „mało jeść, dużo pracować i wiele się modlić”. Jak wiele młodych wiejskich dziewcząt w tamtych czasach na życie zarabiała jako służąca. Z Sieprawia niedaleko jest do Krakowa i właśnie tu, zresztą podobnie jak wcześniej jej starsza siostra, trafiła na służbę.

Pracowała najgorliwiej jak umiała, choć od urodzenia była słaba i chorowita. Służyła swoim chlebodawcom oraz Bogu. Każdą wolną od pracy chwilę spędzała na modlitwie i adoracji najświętszego sakramentu. Była mistyczką. Chciała nawet wstąpić za zakonu.

Ostatecznie złożyła śluby czystości i wstąpiła do Trzeciego Zakonu św. Franciszka, będącego zakonem świeckich. Opiekowała się chorymi i potrzebującymi.

Choroby, ból i cierpienie nie omijały jej samej, ale znosiła je w pokorze i ciszy do śmierci, która przyszła 12 marca 1922 roku.

***

Łaski doznawane przez ludzi, którzy modlili się przy jej grobie i prosili ją o wstawiennictwo u Boga sprawiły, że niespełna trzy dekady później jej szczątki przeniesione zostały z Cmentarza Rakowickiego do Kaplicy Męki Pańskiej w Bazylice Ojców Franciszkanów, a 13 sierpnia 1991 roku na Rynku Głównym w Krakowie papież Jan Paweł II ogłosił ją błogosławioną.

W homilii powiedział:

Jest to dla mnie ogromna radość, że mogłem dzisiaj w Krakowie wynieść do chwały błogosławionych Anielę Salawę. Ile razy modliłem się przy jej relikwiach, jak głęboko zapadły mi w pamięci, w serce, te słowa: Panie! Żyję, bo każesz, umrę, bo zechcesz, zbaw mnie, bo możesz(…).

Od tego czasu nie ustają modlitwy o jej kanonizację. W Sieprawiu, w Krakowie i wszędzie tam, gdzie szerzy się kult bł. Anieli Salawy. U ojców Franciszkanów w Krakowie każdego 9 dnia miesiąca wierni modlą się w tej intencji. Tak było także 9 września br. który to dzień jest dniem wspomnienia błogosławionej z racji na przypadającą wtedy rocznicę jej urodzin.

Właśnie 9 września br. biskup Damian Muskus w Bazylice Franciszkanów mówił w homilii, że „szła wytrwale drogą pokory i dziecięcej ufności, dzięki czemu widzimy ją w gronie tych świętych, którzy wybrali skromną maleńkość”. Jak św. Franciszek z Asyżu, św. Teresa od Dzieciątka Jezus albo św. Faustyna Kowalska.

Aniela uczy nas zachwytu nad codziennością, nad prostym i zwyczajnym, ale wypełnionym Bogiem życiem. Uczy nas celebrować życie takie, jakie jest, w jego bólach i radościach, w spotkaniach z drugim człowiekiem, i w pracy. W modlitwie i w cierpieniu. Przecież to wszystko składa się i na nasze życie. Ona takie życie jak nasze potrafiła zamienić w świętość – mówił.

To świętość, która nie szuka swego, nie promuje się na plakatach, nie jest imponująca, podziwiana. Na taką drogę bardzo trudno zgodzić się i dzisiaj nawet niektórym bardzo gorliwym chrześcijanom – mówił w kazaniu biskup.

Może właśnie dlatego franciszkanin o. Andrzej Hejnowicz, promotor kultu bł. Anieli Salawy, mówi, że czas Anieli musi dopiero nadejść. Jest jednak spokojny o to, że tak wcześniej czy później się stanie, bo obserwuje, że jej kult się rozwija.

Cały czas mamy prośby o jej relikwie, powstają grupy przede wszystkim Trzeciego Zakonu św. Franciszka, kaplice jej poświęcone, w Krakowie powstała parafia bł. Anieli Salawy. A co najważniejsze i co widzę każdego dnia, ludzie się modlą przy jej grobie. Dla mnie to największy dowód na to, że ona działa – mówi.

***

Bł. Aniela Salawa jest patronką studentów, chorych na stwardnienie rozsiane, chorych nieuleczalnie, tercjarzy franciszkańskich, służących, a od niedawna także patronką gminy Siepraw.

Bł. Aniela Salawa została ogłoszona patronką gminy Siepraw

Jej atrybutem jest szczotka do zamiatania. Co ciekawe, Siepraw jest, a jeśli już nie jest to na pewno był i to jeszcze nie tak dawno, znanym ośrodkiem szczotkarstwa.

To zbieg okoliczności. Powody, dla których sieprawianie chcieli, aby Aniela została patronką ich gminy były inne.

„Nasza Anielcia”. Tu wszyscy tak na nią mówimy – mówi Krzysztof Kowalczyk, miejscowy katecheta i kościelny w Sanktuarium bł. Anieli Salawy w Sieprawiu. Mocno podkreśla przy tym, że takie poufałość nie zmienia faktu, że wszyscy począwszy od dzieci szkolnych, przez studentów, którzy – jak jego córka – piszą o niej prace, na seniorach skończywszy darzą tu Anielę ogromnym szacunkiem i są dumni z takiej rodaczki.

Taki szacunek ma do niej też Daniel Salawa, żołnierz z sąsiednich Świątnik Górnych. Mimo, że nosi to samo nazwisko co Aniela, a jego rodzinny dom znajduje się zaledwie kilkaset metrów od miejsca, gdzie stał rodzinny dom Anieli Salawy, postacią błogosławionej zainteresował się bliżej całkiem niedawno.

Będąc na poligonie w Bieszczadach odwiedziłem sanktuarium w Kalwarii Pacławskiej i tam, w podcieniach zobaczyłem obraz, który wydał mi się znajomy. Nie dawało mi spokoju kim jest postać na nim, a kiedy sprawdziłem okazało się, że przedstawia on bł. Anielę Salawę z Sieprawia. Wtedy zacząłem bliżej interesować się jej postacią, dowiadywać się o niej czegoś więcej. Jest mi bliska szczególnie dlatego, że opiekowała się w czasie I wojny światowej rannymi żołnierzami, na dodatek nie patrząc na to jakiej są narodowości.

Potwierdza to Krzysztof Kowalczyk.

- W czasie I wojny światowej za własne pieniądze kupowała kawę i jedzenie dla rannych żołnierzy oraz jeńców wojennych, gotowała i przynosiła im zupę. Już po tygodniu na jej widok nie mówili „idzie Aniela” ale „idzie do nas święta panienka” – mówi Krzysztof Kowalczyk i dodaje, że taką postawą odznaczyła się od najmłodszych lat.

Zachował się szkolny dziennik, w którym wychowawca Anieli - Jan Klimała napisał, że nie zapomni do końca życia dziewczynki o imieniu Aniela Salawa, która podczas przerwy, kiedy widziała, że dzieci nie mają nic do jedzenia potrafiła jabłuszko lub śliwkę podzielić na tyle części ile dzieci nie miało śniadania. Dawała je im, a sama nie jadała – mówi katecheta.

***

Oprócz tego szkolnego dziennika, zachował się także inny Dziennik. Pisany przez Anielę Salawę. Można go przeczytać, albo posłuchać, bo wspomniany już zespól Noro Lim (z Sieprawia) ma w swoim repertuarze nie tylko pojedyncze utwory oparte na tekstach zaczerpniętych z tego Dziennika, ale całą Drogę Krzyżową, której rozważanie są oparte na zapiskach bł. Anieli Salawy. Poszczególne stacje zaś to miejsca w Sieprawiu związane z postacią Anieli, m.in. chrzcielnica w starym kościele, w której została ochrzczona, grób jej rodziców, oraz źródełko (studzienka), z którego czerpała wodę.

Ewa Akšamović, która napisała te rozważania wyszukując w Dzienniku Anieli fragmenty korespondujące z poszczególnymi stacjami Drogi Krzyżowej, tak jak Aniela jest z Sieprawia, ale w odróżnieniu od niej, nie urodziła się tutaj. Do Sieprawia przeprowadziła się 12 sierpnia 1991 roku, czyli w przeddzień beatyfikacji Anieli Salawy. Ani o Anieli, ani tym bardziej o zbliżającej się uroczystości nie miała wtedy pojęcia, dlatego zaskoczył ją a nawet przestraszył widok, który zobaczyła tamtej nocy z okna. Były to migoczące niedaleko światła świec. Jak się okazało świec niesionych przez procesję pielgrzymów.

Nie wiedziała wtedy też, jak jej losy splotą się z postacią Anieli.

Że będzie śpiewała jej utwory. Że znajdzie w jej tekstach mądrość, jakiej nie spodziewała się po prostej wiejskiej dziewczynie, która skończyła dwie klasy szkoły podstawowej.

Anielę cenią za cichość, spokój i pracę. Za to, że robiła swoje nie przejmując się tym, co mówią inni. Trochę widzę w tym siebie – mówi Ewa. - Po drugie, za to, że w swojej nie uczoności była taka mądra. W Dzienniku, który napisany jest trudnym językiem, bo pełno tam emocji, urwanych zdań i zgubionych wątków, można znaleźć zdania proste, trafiające w sedno. Na przykład takie: „Bo nie jest złem, że się nie powiodło, tylko to, że się niepowodzenia jak należy nie przyjęło”. Albo: „Nie żądać cudownego działania, gdzie ludzkie środki pomóc mogą”.

Wreszcie nie miała pojęcia, że będzie się do Anieli modlić.

Bardzo dużą rolę w moim życiu Aniela odegrała w momencie, kiedy zachorował mój mąż – mówi Ewa. - Przypuszczam, że podziałała w jego sprawie, bo z chorobą, która ma mój mąż, czyli stwardnieniem zanikowym bocznym, ludzie raczej tak długo nie żyją. Tymczasem on jest 10 lat po diagnozie i choć jest całkiem sparaliżowany to kontakt z nim jest zupełnie normalny: mówi, jesteśmy w stanie normalnie rozmawiać. Przypuszczam, że to jest wynik moich z Anielą rozmów.

Katarzyna Hołuj

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.