Sławomir Woźniak, prezes Stowarzyszenia „Nasze Prawo”, przymierzany na stanowisko wójta, wytacza ciężkie armaty przeciw Januszowi Radzikowskiemu, kandydatowi na fotel prezydenta Inowrocławia. Celność kul sprawdzają: sądy, CBŚ i prokuratura. Sypią się wzajemne oskarżenia i pozwy. - Myślę, że pan Woźniak więcej czasu poświęci na bywanie w sądach niż na pracę zawodową - prognozuje Janusz Radzikowski.
Radny Janusz Radzikowski, były wiceprezydent, a obecnie: kierownik Gminnego Zakładu Komunalnego w Kruśliwcu, publicznie zapowiada start w przyszłorocznych wyborach na prezydenta Inowrocławia z takim przesłaniem: „Zawsze można być lepszym i lepiej zarządzać naszym miastem”. Na początek kampanii daje kuksańca obecnemu włodarzowi, prezydentowi Ryszardowi Brejzie, pouczając go publicznie: „Kierowanie miastem to nie to samo, co prowadzenie lekcji w szkole czy ładnie przygotowane wystąpienie publiczne. (...) Należy sobie dobrze dobierać współpracowników i korzystać z ludzi z wiedzą i doświadczeniem. Pan, Panie Prezydencie dobrał sobie współpracowników, którzy, jak widać, takich cech nie posiadają”. Radzikowski pije tu do lewych faktur, jakie trafiły do UM w Inowrocławiu za sprawą zwolnionej niedawno naczelnik wydziału kultury. Riposta z inowrocławskiego ratusza, zamieszczona w lokalnej gazecie, jest błyskawiczna: „Radny Janusz Radzikowski sprawia wrażenie, że może mieć duże trudności z kierowaniem Gminnym Zakładem Komunalnym. Być może przyczyną tego jest, iż równocześnie jest radnym oraz - jak się chwali - przedsiębiorcą prywatnym.
W dalszej części artykułu
- O co pretensje do urzędników
- czy prokuratura zamiotła sprawe pod dywan?
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.