joanna bak

"Biegnę, bo jestem leniem". Andrzej Bargiel opowiada o sobie i swojej rodzinie

Mieszka w Zakopanem, ale raczej nie spotkacie go na Krupówkach Fot. Marcin Kin / archiwum Andrzej Bargiel Mieszka w Zakopanem, ale raczej nie spotkacie go na Krupówkach
joanna bak

Andrzej Bargiel opowiada nam o swojej rodzinie, zainteresowaniach zupełnie niepowiązanych z górami i o największym wyzwaniu skialpinistycznym XXI wieku - zjeździe na nartach ze szczytu K2

Jak skończyłeś stary i zacząłeś nowy rok?

Andrzej Bargiel: Spokojnie, w gronie przyjaciół. Oczywiście impreza była połączona z nartami. Wjechaliśmy ostatnią kolejką na Kasprowy Wierch i zjechaliśmy sobie do szałasu w lesie. Zwiozłem cały prowiant w sankach. Było świetnie.

W ogóle imprezujesz?

Rzadko, ale tak.

Czyli nie jest tak, że cały czas ścisła dieta, regularne posiłki, zero alkoholu…

Jak planuję wyjazd i się do niego przygotowuję, bardziej zwracam uwagę na to, co jem. Gdy wracam, jest zima, to pozwalam sobie na trochę więcej, ale sport jest dla mnie ważny, więc staram się zdrowo jeść, żeby mieć energię do treningów.

Jak wyglądają święta u Was? Jedenaścioro rodzeństwa wraca do rodzinnego domu i…

Jest chaos. Staramy się wszyscy wracać do domu. Można pogadać ze sobą. Bardziej się koncentrujemy na relacjach między nami, niż na tym, żeby tradycyjnie spędzić święta. Wigilia jest najczęściej o 22, bo czekamy aż wszyscy dotrą. Siedzimy do późna i po prostu ze sobą jesteśmy.

Czego życzyli Ci najbliżsi? Żeby ktoś dołączył do wspólnego stołu za rok?

Żebym był szczęśliwy i spełniony. Żony? Może życzą, ale o tym nie mówią.

Rodzice nie mówią „Andrzej, na litość boską usiądź na tyłku”?

Zawsze tak mówili, więc nic się nie zmieniło.

Co sobie postanowiłeś na ten rok?

Moje postanowienie noworoczne jest następujące: być lepszym człowiekiem.

Wrócisz na K2 latem?

To projekt, który nie jest skończony. Próba takiego zjazdu mnie inspiruje i uświadomiłem sobie, że to jest możliwe. Bardzo dużo informacji wyciągnąłem z ostatniej wyprawy. Była propozycja, żebym wybrał się na zimowe wejście. Ale to nie jest mój cel. Chcę się tam znaleźć, gdy będzie możliwość bezpiecznego zjazdu.

Jeszcze w 2018 roku?

Pracuję nad tym. Chcę to zrobić troszkę inaczej. Tak, żeby zoptymalizować swoje szanse. To się musi po prostu udać i już wiem, co trzeba robić. Jestem w stanie to zrealizować.

Wybierasz się sam?

Będę miał team ludzi, którzy pomogą mi to zrealizować. Zawsze staram się mieć plan B. Trzeba o tym myśleć i minimalizować ryzyko. To będą ludzie, którzy w momencie, gdy mi się coś stanie, będą w stanie mi pomóc. Ja jestem samodzielny w akcji górskiej. Chcę zjechać sam, ale potrzebuję mieć świadomość, że ktoś na dole jest i na mnie czeka

A w Twoim życiu osobistym ktoś jest?

Wszystko w swoim czasie.

W tym roku kończysz trzydziestkę...

Tak. Będę miał 30 lat. O matko…

I co? Nie nachodzą Cię myśli, że czas zwolnić? Zatrzymać się?

Myślę, że tak ważne rzeczy, jak założenie rodziny i stabilizacja, muszą przyjść w naturalny sposób. Jestem jak najbardziej otwarty na to.

Nawet teraz?

Zakładam, że moje cele zrealizuję i wtedy znajdę czas.

Himalaistom ten „deadline” lubi się odwlekać…

Czytaj więcej:

  • Andrzej, gdybyś się teraz szalenie zakochał i nastałby ten moment i gdyby ona powiedziała Ci „Andrzej, daj spokój. Odpuść” to co wtedy?
  • Jak Andrzej Bargiel ocenia to, co wydarzyło się ostatnio nad Morskim Okiem? Turyści utknęli, bo wieczorem zrobiło się ciemno...

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
joanna bak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.