Bez przebaczenia, czyli rzecz o filmie o Wyszyńskim
Kolejne filmowe produkcje „patriotyczne” obozu władzy okazują się nieudolnie wypichconymi gniotami. O jakiejkolwiek „konserwatywnej, chrześcijańskiej rewolucji” w kulturze i mediach nie może być nawet mowy.
Film „Wyszyński. Zemsta czy przebaczenie” obejrzałem w ubiegłą sobotę, w warszawskim kinie Luna. Na dużej, mogącej pomieścić ponad setkę osób sali znalazło się około dziesięciu widzów, przeważnie emerytów. Był to w Lunie jedyny pokaz tego dnia.
Z danych udostępnianych przez dystrybutorów wynika, że w tak zwany „weekend otwarcia” film zobaczyło w całej Polsce 13 tysięcy widzów, mimo że rozpowszechniany był w 197 kopiach kinowych. W kolejny weekend „Wyszyńskiego” zobaczyło już tylko 11 tysięcy widzów, zaś ogólna liczba widzów kinowych po dwóch tygodniach wyświetlania nieznacznie przekroczyła 40 tysięcy.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.