Augustowski Obywatelski Komitet Protestacyjny walczy, by nie budować drogi

Czytaj dalej
Fot. Helena Wysocka
Helena Wysocka

Augustowski Obywatelski Komitet Protestacyjny walczy, by nie budować drogi

Helena Wysocka

Tiry do miasta? Nigdy! - burzą się augustowianie i zapowiadają, że jeśli Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad nie zmieni swoich planów, to postawią kosy na sztorc.

Będziemy blokować ulice - przestrzegają. - Nie po to przez 20 lat walczyliśmy o budowę obwodnicy, żeby ciężarówki znowu nas rozjeżdżały.

Powołali już Augustowski Obywatelski Komitet Protestacyjny, do którego zapraszają tych, którym - jak mówią - na sercu leży dobro miasta. Bez względu na wiek, funkcję czy kolor legitymacji. Ale burmistrz Mirosław Karolczuk uważa, że w tej sprawie należy działać ostrożniej.

- Obawiam się, że jeśli sprzeciwmy się budowie obwodnicy, to ciężarówki wjadą do miasta -

argumentuje.

Dodaje, że przygotował dla inwestora alternatywę, znacznie korzystniejsze rozwiązanie niż on posiada. Lepsze, bo nie odcina miasta od jeziora, nie przechodzi przez cenne przyrodniczo tereny, w tym starorzecze Netty, nie utrudnia rozwoju Augustowa. Na dodatek tańsze, ponieważ nie wymaga wykupu gruntów.

- Rozważymy je - zapewnia Elżbieta Urbanowicz, zastępca dyrektora białostockiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.

Nie ukrywa jednak, że decyzja o planowanej inwestycji nie leży w jej rękach. Dlatego członkowie komitetu chcą pisać petycje do ministra infrastruktury i premiera, aby zaniechali wydawania publicznych pieniędzy na budowę kolejnej drogi, która nikomu potrzebna nie jest. Z kolei władze miasta planują przekonać ministra Andrzeja Adamczyka do swojej koncepcji. Ale wcześniej chcą mieć stanowisko rady miasta w tej sprawie. A to znane będzie dopiero 6 lutego, ponieważ na ten dzień zaplanowana jest sesja.

Czołgi na osiedlach? Nie chcą

Leszek Cieślik, były burmistrz Augustowa i poseł, a dziś radny i członek komitetu protestacyjnego, mówi, że nad miastem chyba wisi jakieś „drogowe” fatum. Najpierw przez ponad 20 lat zmęczeni życiem w hałasie i spalinach augustowianie walczyli o budowę obwodnicy. Pisali petycje, organizowali dziesiątki protestów i nie raz w mrozie godzinami blokowali drogi. Z transparentami wychodzili i dorośli, i dzieci. Organizatorzy buntów ściągali na ulicę wraki aut, które uczestniczyły w wypadkach, aby pokazać decydentom, że ogromne ciężarówki wiozą śmierć, że droga, która wyprowadzi je z centrum, potrzebna jest jak tlen. W końcu, w 2007 r. zapadła długo oczekiwana decyzja i ruszyła inwestycja. Ale wraz z tym, jak na podaugustowskie pola wjechały buldożery, rozpoczęły się kolejne protesty. Do akcji wkroczyli bowiem ekolodzy, którzy sprzeciwiali się przeprowadzeniu trasy przez cenną przyrodniczo Dolinę Rospudy. „Zielonych” wspierali lokalni rolnicy, którym - na potrzeby budowy drogi - odebrano ziemię, a proponowane przez rząd odszkodowanie nie rekompensowało strat.

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Helena Wysocka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.