Antyukraińska fobia i polityczna poprawność

Czytaj dalej
Marcin Mamoń

Antyukraińska fobia i polityczna poprawność

Marcin Mamoń

Znanemu publicyście Piotrowi Zarembie nie przeszkadza, że bohaterem filmu „Orlęta. Grodno ‘39” o dzielnych obrońcach kresów wschodnich jest 13 letni chłopiec pochodzący z ortodoksyjnej, żydowskiej rodziny a nie jeden z polskich harcerzy - nowych Orląt jak mówił o nich gen. W. Sikorski.

Zeremba przyznaje, że to nietypowy bohater i słyszy już „kwękanie endeckich historyków, że na przykład portret narodowców (ONR) w tle jest za bardzo „niekorzystny”. Tym, którzy uznają, że film jest „za mało polski” Zaremba odpowiada: „To jest film o sile polskości. Polskości nie bezgrzesznej przecież, a jednak pociągającej, promieniującej.” Ma pewnie rację, choć budowanie filmowego story o napaści sowietów na Polskę wokół losów żydowskiego obrońcy Grodna wydaje się pomysłem dość ryzykownym.

W fabule wszystko jest możliwe, jednak po wkroczeniu sowietów – jak raportował do Londynu gen. S. Grot-Rowecki – na naszych kresach doszło do rebelii wznoszonych przez skomunizowanych Żydów, Białorusinów i Ukraińców, którzy ustawiali nawet bramy triumfalne na powitanie wojsk bolszewickich a po ich wkroczeniu rzucili się z całą furią na urzędy polskie, urządzając „masowe samosądy nad funkcjonariuszami państwa polskiego, działaczami polskimi, masowo wyłapując ich jako antysemitów i oddając na łup przybranych w czerwone kokardy mętów społecznych".

Dla polskiej tożsamości „Orlęta” mają fundamentalny kontekst. To Lwów i obrona miasta przed Ukraińcami w 1918-19 roku i Nieznany Żołnierz, którego prochy spoczywają w Warszawie pod kolumnadą Pałacu Saskiego a jednak ani o nim ani jego towarzyszach broni nikt nie nakręcił filmu w wolnej Rzeczpospolitej. Film K. Łukaszewicza utrwali w świadomości szczególnie młodych odbiorców pamięć o Orlętach ale nie pierwszych i zwycięskich ze Lwowa walczących z naszymi (dzisiaj) braćmi Ukraińcami, ale tych „nowych” którzy z równym poświęceniem i bohaterstwem ale bez nadziei na zwycięstwo bronili Grodna przed najazdem rosyjskich orków. Zaremba nazwał moje argumenty wytoczeniem armat wynikające z atyukraińskiej fobii.

Dokładnie tego samego dnia gdy dyskutowałem z Piotrem żegnałem też Zoję, emerytowaną inżynier z Mariupola. Mieszkała z nami prawie 5 miesięcy i nie było to ani dla niej ani mojej rodziny łatwe doświadczenie.

Szkoda, że film o obrońcach Lwowa, którym moja babcia nosiła do okopów pierogi - ruskie przecież, a nie ukraińskie czy z ziemniakami, jak dzisiaj każą je nazywać politycznie poprawni aktywiści pewnie już nigdy nie powstanie.

Marcin Mamoń

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.