Zwycięstwo na trawiastych kortach Wimbledonu w Londynie można porównać do wygrania Mundialu lub zdobycia przez himalaistę wszystkich ośmiotysięczników. To szczyt marzeń tenisistów. Na niego tydzień temu wdrapała się Angelique Kerber, mieszkanka Puszczykowa koło Poznania.
Wimbledon – spełnienie marzeń
– Wygrałam Australian Open, byłam najlepsza w Nowym Jorku, ale Wimbledon to jest spełnienie moich marzeń. Ten turniej ma w sobie coś wyjątkowego. To wspaniałe uczucie sięgnąć po to trofeum – cieszy się Angelique Kerber, która w czwartek spotkała się z dziennikarzami w Puszczy-kowie. Sympatyczna tenisistka nie kryła nie tylko radości, ale także zmęczenia:
Była adrenalina, serce biło bardzo mocno, choć Ania (tak zwracają się do niej najbliżsi – przyp. red.) w finale cały czas pewnie prowadziła z Sereną Williams i wygrała 6:3, 6:3 – mówi Maria Rzeźnik, babcia Angie, która wraz z mężem Januszem, a dziadkiem Angelique, była pomysłodawczynią budowy Centrum Tenisowe Angie w podpoznańskim Puszczykowie. Ośrodek oczywiście został nazwany na cześć wnuczki, która tutaj mieszka, trenuje i... płaci podatki.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.