Aleksander Kostka-Napierski. XVII-wieczny demokrata czy zdrajca?

Czytaj dalej
Fot. archiwum
Pawel Stachnik

Aleksander Kostka-Napierski. XVII-wieczny demokrata czy zdrajca?

Pawel Stachnik

Wiosną 1651 r. Aleksander Kostka-Napierski próbował wywołać powstanie chłopskie. Czy naprawdę był nieślubnym synem Władysława IV Wazy?

Na przełomie kwietnia i maja 1651 r. w Małopolsce pojawił się pewien szlachcic. Podawał się za oficera armii koronnej, który w imieniu króla Jana Kazimierza werbuje ludzi do wojska, na Ukrainie trwała bowiem wojna z kozackimi powstańcami Bohdana Chmielnickiego. Oficer ów udał się do Nowego Targu i tam przedstawił podstarościemu jako Aleksander Kostka-Napierski, pułkownik wojsk królewskich. Okazał też list Jana Kazimierza uprawniający go do czynienia zaciągów.

Podstarości w dobrej wierze udzielił Napierskiemu gościny, a ten przez kilka tygodni objeżdżał okolicę, rozmawiając z chłopami. Jakie były jego prawdziwe cele, okazało się niebawem. 15 czerwca pułkownik na czele kilkudziesięciu włościan zajął zamek w Czorsztynie. Jego załogę stanowiło zaledwie dwóch ludzi - dzierżawca i hajduk - bo starosta z resztą ludzi wyruszył wcześniej na wojnę z Kozakami. Do walki nie doszło, bo Napierski pokazał królewskie pismo nakazujące oddanie mu warowni. W ten sposób bezkrwawo stał się panem czorsztyńskiego zamku. Napisał tam uniwersały do chłopów, w których wzywał ich do wystąpienia przeciw szlachcie i zlikwidowania pańszczyzny. Pułkownik okazał się więc nie werbownikiem, a buntownikiem.

Królewski syn?

Kim był Aleksander Kostka-Napierski? Urodził się około 1617 r. w drobnej rodzinie szlacheckiej na Mazowszu lub w Prusach. Naprawdę miał się nazywać Wojciech Stanisław Bzowski. Gdy latem 1651 r. u finału czorsztyńskiej awantury przesłuchiwano go w Krakowie, wyznał, że jest nieślubnym synem króla Władysława IV Wazy. Jego matka miała być nieznaną bliżej szlachcianką, z którą władca miał romans. Napierski twierdził, że oddano go na wychowanie staroście malborskiemu Mikołajowi Kostce i to od niego wziął nowe nazwisko. Czy to królewskie ojcostwo mogło być prawdą?

- Władysław IV Waza długo pozostawał kawalerem. Ożenił się dopiero w wieku 42 lat. Wcześniej zaś dużo romansował. Nie znamy wszystkich jego kochanek, ale źródła przekazały nazwiska niektórych z nich, np. mieszczki z Wilna Szycikowej oraz dwóch córek niejakiej Salomonowej z Grodna. Była też mieszczka lwowska Jadwiga Łuszkowska. Z tą ostatnią król miał syna, Władysława Konstantego Wazę - mówi Marek Teler, autor książki „Fałszywi arystokraci”, w której opisał sprawę Aleksandra Napierskiego oraz innych królewskich i arystokratycznych uzurpatorów.

Ale czy Władysław mógł być ojcem Napierskiego? - Lata 20. XVII w., kiedy król był młody i u szczytu sił witalnych, są dla nas pewną tajemnicą. Nie wiemy nic o jego romansach z tego okresu, a przecież na dobrą sprawę na pewno takie były. Być może Napierski zdawał sobie z tego sprawę i na tym właśnie oparł opowieść o swoim królewskim pochodzeniu - wyjaśnia autor.

Wróćmy jednak do samego Kostki-Napierskiego. Jako młody chłopak w 1633 r. wstąpił podobno do nowicjatu jezuitów w Krakowie, ale nie wytrzymał tam zbyt długo. Cztery lata później pojawił się w Warszawie i rozpoczął służbę pazia na dworze królowej. Potem zechciał zakosztować wojaczki i zaciągnął się do wojska koronnego, a następnie do armii szwedzkiej. W jej szeregach walczył w Niemczech podczas wojny trzydziestoletniej, dochodząc do stopnia kapitana. W 1646 r. znalazł się w Polsce, bo szykujący wojnę z Turcją król Władysław wezwał polskich wojskowych z zagranicy do powrotu do kraju.

Władca docenił chyba doświadczenia Napierskiego, bo w maju 1648 r. wysłał go do Szwecji z misją uzyskania poparcia dla wyprawy tureckiej i werbowania ochotników. Jak pisze Marek Teler w swojej książce, nasz bohater używał wtedy nazwiska Aleksander Leon ze Sztemberku Napierski. Jego szwedzka misja skończyła się wraz ze śmiercią Władysława IV. Ale nowy król - Jan Kazimierz Waza - w 1649 r. wysłał Aleksandra w podróż dyplomatyczną do Hiszpanii. Jak więc widać, obaj władcy darzyli zaufaniem młodego oficera i korzystali z jego usług, a to dobrze wróżyło jego karierze. Z jakiegoś powodu jednak Napierski zamiast wiernie służyć królowi i Rzeczypospolitej, wybrał działanie na jej niekorzyść, bunt, a być może i zdradę.

Pójdziem pod Kraków

Oto jak już wspomnieliśmy, wiosną 1651 r. pojawił się w Małopolsce. Najpierw udał się do Pcimia, do tamtejszego nauczyciela szkoły parafialnej Marcina Radockiego. Radocki, podobnie jak Napierski, był za młodu klerykiem, ale porzucił stan duchowny. W Pcimiu był znany jako przyjaciel chłopów i ich obrońca. Kostka przekonał go, by udzielił mu pomocy. I oto Radocki podrobił list królewski, w którym Jan Kazimierz rzekomo zlecał pułkownikowi Napierskiemu prowadzenie zaciągu do wojska na Podhalu.

Zaopatrzony w takie pismo Napierski pojechał do Nowego Targu i przedstawił je tamtejszemu podstarościemu. Następnie zaś namówił część okolicznych chłopów do wystąpienia przeciw szlachcie. Po łatwym zajęciu zamku w Czorsztynie mianował się starostą czorsztyńskim i rozesłał uniwersały do włościan, wzywając ich do buntu. Pozyskał m.in. mieszkającego w Czarnym Dunajcu chłopskiego przywódcę Stanisława Łętowskiego zwanego Marszałkiem. Był on liderem górali spierających się ze starostą nowotarskim. W powstańczych siłach Napierskiego został pułkownikiem chłopskiego oddziału.

Gdy wieść o opanowaniu zamku przez Napierskiego dotarła do Krakowa, tamtejszy biskup Piotr Gembicki, który w zastępstwie wojewody sprawował władzę, wysłał ekspedycję karną. 16 czerwca pod murami Czorsztyna stanęła chorągiew dragonów starosty dobczyckiego Michała Jordana, który zażądał wydania warowni. Napierski odmówił, a próba zajęcia jej siłą zakończyła się fiaskiem. Wobec porażki oraz pogłosek, że w okolicy zbierają się chłopskie gromady, starosta wycofał się do Krakowa.

Zadowolony z sukcesu Napierski napisał na tę okoliczność satyryczny wiersz zatytułowany „Oblężenie gniazda lwiego”, w którym wykpiwał Jordana. Wysłał też listy do Radockiego i Łętowskiego, nakazując im, aby zebrali chłopów i przybyli do Czorsztyna. W piśmie do tego drugiego tak opisał swoje plany: „Pójdziem wszyscy pod Kraków i dalej przez wszytkę, jeśli wola będzie, Polskę. Mamy dobrą zmowę z Chmielnickim i z Tatarami i niemieckie wojsko przyjdzie nam na pomoc”. W pismach agitacyjnych cały czas podkreślał, że działa z woli i w imieniu króla Jana Kazimierza: „Obiecuje przy tym J.K.M. wszelkie wolności tym wszystkim, którzy teraz przy nim stać będą, i będą dwory ślacheckie wasze i to wszystko, cokolwiek w nich zastaniecie”.

Co kierowało Napierskim, że zdecydował się buntować chłopów? Był szlacheckim demokratą czy też zdrajcą działającym w porozumieniu z wrogami Rzeczypospolitej - Chmielnickim i Tatarami, a być może także Siedmiogrodem, co sugerowałoby zajęcie Czorsztyna leżącego przy granicy węgierskiej?

- Z jednej strony był awanturnikiem, który szukał sławy i poklasku. Z drugiej, jak sam pisał w liście, był powiązany z Chmielnickim i chciał wywołać zamęt w Polsce. W swoich odezwach kierowanych do chłopów cały czas zapewniał ich, że działa za zgodą króla, faktycznie zaś dążył do wzniecenia antyszlacheckiego buntu. Dla mnie ciekawsze jest jego awanturnicze oblicze, a także legenda o królewskim pochodzeniu, jaką sobie dorobił - mówi Marek Teler.

Kaźń Na zbóju

Na pisma Napierskiego własnymi kontrpismami odpowiadał biskup Gembicki, rozsyłając do proboszczów i urzędników ziemskich listy, w których demaskował go jako fałszywego oficera i buntownika. Apele Napierskiego nie przyniosły większego efektu: do Czorsztyna dotarł jedynie Łętowski z kilkunastoma uzbrojonymi chłopami. Co gorsza, 22 czerwca dotarły też nowe siły. Tym razem liczyły około tysiąca ludzi i sześć dział.

Doszło do walki, chłopi bronili się zawzięcie, ale atakujący zajęli dolną część zamku i odcięli ich od wody. Wobec braku szans na pomoc i obietnicy, że zostaną puszczeni wolno, poddali się. Włościan zwolniono do domów, aresztowano przywódców buntu: Napierskiego, Łętowskiego i Radockiego. Przewieziono ich do Krakowa i poddano śledztwu z użyciem tortur. Napierski zeznał na nich, że rzeczywiście miał kontakty z Chmielnickim i księciem Siedmiogrodu Jerzym Rakoczym, który miał od strony Węgier ruszyć na Kraków. Liczył, że jego ruch obejmie cały kraj. Zdradził też, że tak naprawdę jest nieślubnym synem króla Władysława IV Wazy.

Sąd skazał go na wbicie na pal, Łętowskiego na ścięcie i poćwiartowanie, a Radockiego tylko na ścięcie. Wyrok zatwierdził król i nakazał go bezzwłocznie wykonać. Do egzekucji doszło 18 lipca 1651 r. na wzgórzu Lasoty na Krzemionkach, w tradycyjnym miejscu straceń zwanym Na zbóju. W obawie przed zamieszkami lub próbą uwolnienia więźniów miejsce zabezpieczało aż 11 chorągwi wojska. Łętowskiego ścięto i poćwiartowano. Radockiego ścięto, a jego głowę przybito na szafocie. Wreszcie Napierskiego nabito na pal. Dokonujący egzekucji kat nie miał w tym wprawy i dopiero za dziesiątym razem udało mu się nadziać skazańca. Ciała straconych na kilka dni pozostawiono na miejscu kaźni.

Marek Teler: - Postać Napierskiego budziła ciekawość. Tak jak inni bohaterowie mojej książki, łączył fałszerstwo z prawdą. Stał się bohaterem wielu utworów literackich i dramatycznych oraz filmu „Podhale w ogniu”. Nadal są też ulice jego imienia w wielu miastach.

Pawel Stachnik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.