Fot. Archiwum rodzinne Na zesłaniu na Syberii moi rodzice pracowali przy wyrębie lasu. Na zdjęciu: przerwa podczas wywózki drewna
Marta Monkiewicz-Jatczak
Właśnie mija 70 lat, odkąd wywieziono całą naszą rodzinę na Syberię: moich rodziców, babcię ze strony mamy, i mnie, wówczas roczne pacholę.
Mieszkaliśmy na wsi w okolicach Wilna. W maju 1948 roku, trzy lata po zakończeniu wojny, wpadło do naszego domu NKWD. Ja oczywiście tego nie pamiętam, ale mój tata tak wspominał tamtą tragiczną noc
- 20 maja 1948 roku, wieczorem wypasałem konie na łące w lesie. Pilnowałem, żeby się najadły. Czuwałem, żeby nikt ich nie ukradł, wilk nie zagryzł.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się