Największe zmiany następowały, choć raczej opornie, w cieszącym się złą opinią barze Klubowym przy Astorii. Znany był on od kilku lat jako „mordownia”, w której pito wódkę na umór. Pierwszym zwiastunem nowego było połączenie picia z konsumpcją.
Andrzej Fiedoruk od wielu już lat prowadzi nas po tajnikach podlasko-białostockiej kuchni. O swojej kolejnej książce „W białostockich karczmach, zajazdach i restauracjach” opowiadał ostatnio na spotkaniu w białostockim Ratuszu. Czekając na kolejną, zapowiedzianą przez autora, książkę tym razem o PRL-owskich dziejach białostockiej gastronomii, podrzucę Andrzejowi Fiedorukowi kilka „smaczków”.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.