Naskoczono na mnie, nie wiedziałem, co mam robić - odpowiada kierowca. Kosztowało go to 2 tysiące złotych
To już któraś tego rodzaju historia w Bydgoszczy. To chyba nowy sposób oszustów...
- Przyznaję, że pierwszy raz o takim sposobie wyłudzania pieniędzy słyszę - nie ukrywa podkomisarz Lidia Kowalska z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Trochę spanikował
Czytelnik opowiada swoją historię. - To było w okolicy Lisiego Ogona - mówi kierowca. - Faktycznie, usłyszałem lekkie uderzenie. Zatrzymałem się, okazało się, że podobno uszkodziłem lusterko w mijanym przeze mnie jakimś nowym mercedesie. Wysiadła z niego kobieta z okrzykiem, żebym zapłacił za nowe, bo auto jest męża, mąż za granicą i nie chce, żeby się o tym zdarzeniu dowiedział. No to pytam, ile pieniędzy. Rzekomo zadzwoniła do serwisu i za chwilę odpowiedziała mi, że lusterko do tego modelu mercedesa kosztuje cztery i pół tysiąca złotych.
W samochodzie siedział podobno jakiś mężczyzna.
- Naskoczyli na mnie oboje, że mam płacić - relacjonuje Czytelnik.
Przeczytaj dalszą część artykułu.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.